No to może przydałoby się zrobić jakieś reprezentatywne badanie. Zupełnie się nie zgadzam ( może z racji wieku ) z Twoją opinią. Proponuję zaglądnąć do poradni psychologicznych dla dzieci ( i nie tylko ) i zrozumieć jakie ogromne i mało zrozumiałe ( dla dorosłych ) traumy dzieci przeżywają każdego dnia. I nie patrzeć przez różowe okulary blichtru i braku empatii.
Z moim punktem widzenia?
W ostatnim odcinku otwarte stwierdzenie, iż zmarli mogą czuć co się z nimi dzieje padło raz lub dwa razy. Przez cały odcinek nie działo się praktycznie nic, co mogłoby jakoś wybitnie zniesmaczyć młode pokolenie (bo obraz kościotrupa i strzał z lasera widziało już zapewne niejednokrotnie), na sam koniec pojawiła się owa niefortunna idea o zmarłych po śmierci oraz informacja, że Mistrz może z czasem przeistoczyć się w Mistrzynię.
Teksty o kremacji? Dwa razy zostało zasugerowane, iż istnieje taka forma pochówku i tyle.
Jeżeli dziecko może oglądać seriale takie jak "Doctor Who" to ma także prawo wiedzieć, że ciało można skremować.
Jeżeli zaczynamy doszukiwać się zagrożenia w sformułowaniach "kremacja", "palenie zwłok" to myślę, że powinniśmy zweryfikować, czy ogólnie "Doctor Who" jest dla dzieci. I proszę: nie chce słuchać o 'babci cierpiącej wieczne katusze', bo owa idea - nazwijmy ją dla uproszczenia np. czucia "czucia po śmierci" pojawiła się otwarcie raz i podejrzewam, że więcej się nie pojawi, gdyż ostatni odcinek będzie głównie dotyczył Mistrzyni i walki z blaszakami.
Co do targetu serialu. Być może dzieci zwyczajnie nie powinny go oglądać. Bo cóż im daje słuchanie o Dalekach, rozwiązujących kwestię inności rasowej w możliwie najprostszy sposób. Biorąc pod uwagę "niesmaczność" ostatniego odcinka uważam, że finał serialu powinni obejrzeć dorośli.
W ostatnim odcinku otwarte stwierdzenie, iż zmarli mogą czuć co się z nimi dzieje
Tylko do tego miałem zastrzeżenie. Sugestia, iż po kremacji nadal odczuwa się coś na kształt "przypiekania" jest jednak kulturowym ( już widzę jak się cieszą Ci, którzy kremowali bliskich, że nie wspomnę o krajach gdzie jest to normą ) i obyczajowym zgrzytem.
Dodam, używając pewnego słownego zaklęcia znanego lepiej z The Good Wfe : moim zdaniem
Taki smuteczek poprzedzony melodramatem z półki dla panienek ze szkółki niedzielnej.
On zeszedł i "wrócił" -> Oni się kochali, ale tak jakby niezbyt.
Doctor W. był , ale tak jakby Go nie było. NIC nie zrobił. Był aktorem n-tego planu.
Aha, Cybermani dostali napędy odrzutowo-rakietowe. Tyż piknie. Jakich jeszcze szczytów bezsensu sięgnie Moffat?
I po co komu była śmierć ......takiej jednej osoby rodzaju żeńskiego?
I cała intryga, taka wielka intryga. Robiona przez Mistrza. To tylko po to aby Doctor okazał się........złym jak wszyscy?
Ogólnie sezon najgorszy ze wszystkich od czasów ery Nowego Doctora Who.
Co nie zmienia faktu, że gdy tylko pojawi się kolejna odsłona z licznych przygód Doctor Who, na pewno ją zobaczę
Finał sezonu spokojny, jak cały sezon. Na pewno nie zapisze się w historii jakoś specjalnie.
Przygody nowego Doctora okazały się być mocno kontrastowymi dla historii z Mattem Smithem.
Czy wynika z nich, że M. się wypalił i trzeba szukać nowej krwi? Nie wiem. Pod pewnymi względami lubiłem ową "nudność", bo była czymś innym i przypominała mi Doctorów sprzed nowej serii - zwłaszcza Pierwszego, tj. starszego, nudnego dziadka. Z drugiej strony, zabrakło mi jakieś dynamiki; być może bardziej pokręconego przewodniego motywu. Powrotu Mistrza zupełnie nie kupuję.
Missy to najbardziej spalony pomysł finałowego odcinka. Ale moze jeszcze wróci.
Natomiast Capaldi mi podpasował. Cieszę się, bo Smitha miałem już dosyć. Ale i ze Smithem Moffat osiągnął szczyt swoich możliwości. Te odcinki z 8 sezonu bardziej przypominały mi próbę powrotu do czasów Russela T. Daviesa. Stąd i brak w nich wodotrysków charakterystycznych dla fabuł ze Smithem. Zobaczymy, co wyjdzie z tego w sezonie 9. Finałowe sceny z Clarą również były mocnym akcentem pożegnania 8 sezonu. Stąd smuteczek, że ten uścisk na końcu był jednak taki smutny i pełen tajemnic i bólu po każdej ze stron.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
8 sezon ma swoje momenty. Ale tylko tyle, bo całą resztę M dokumentalnie pali. Nawet Capaldi (świetny jako Doktor) długo mu tego nie pociągnie.
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?
MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.
Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew?
Jeżukolczasty, rzeczywiście były skargi na finałowe odcinki - http://gallifrey.pl/miche...lowego-odcinka/
Może czas zerwać z małolatami zatem? Nie żebym czuł się źle w ich towarzystwie jako widzów Ale przecież tyle było odcinków, których dzieci nie powinny oglądać. Nie rozumiem, mam zbyt grubą skórę, aby zrozumieć skargi rodziców. Niech sobie małolaty obejrzą Kubusia Puchatka i idą spać, do kroćset.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Rzeczywiście 8 sezon wygląda na powrót do czasów Russela T. Daviesa, zwłaszcza osłabiony międzyodcinkowy metaplot - a przecież łatwo można by połączyć pomysly tej mumi z orient expressu, czy czytania umysłow z napadu na bank z umarlakami na końcu sezonu. Moffat w średniej formie choć np. taki "Listen" był błyskotliwym odcinkiem. Bohaterowie świetnie choć też średnio wykorzystani. Clara konceptualne jest już wypalona, nijak ma się do Impossible Girl jaką była. Missy genialna jako kreacja aktorska (udawanie robota czy Mary Popins urywa głowę) po prostu nie ma przestrzeni w sezonie, a jej "śmierć" (?)- meehhhh. Capaldi jako Doktor w stylu Doktora Housa daje radę, choć mógłby bardziej. A w ogóle w kilku miejscach sezonu przejawia się wyraźnie zasygnalizowana tęsknota za jedenastym doktorem.
Generalnie - mam pozytywno-mieszane uczucia co do sezonu. Liczę że to wyciszenie przed nastepnym.
Last Christmas. Jestem zaskoczony, bo Moffat dał radę. Mam trochę zastrzeżeń do odcinka, ale są to rzeczy lekkiej i średniej klasy. Ogólnie jest wesoło, upiornie, smutno i radośnie.
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?
MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.
Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew?
Bardzo spoko świąteczny specjal sam w sobie. Ale niepokojąco przywraca stary porządek - Clara znowu z Doktorem. Ciekawe czy to ma jakiś wektor, czy Moffat po metaplocie 11go, postanowił sobie podryfować. Liczę na powrót Missy.
Doktor spotykał jeszcze innych aktorów grających Doktorów?
Najlepsze, ewentualnie najbardziej wzruszające momenty w nowym Who. Nie wiem jak w starym
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?
MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.
Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew?
Również mi się podobał ten świąteczny odcinek. Nawet to optymistyczne zakończenie, ale to akurat przez chwilę tylko. Moffat naoglądał się "Incepcji" i zrobił ją po swojemu
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Doktor spotykał jeszcze innych aktorów grających Doktorów?
Najlepsze, ewentualnie najbardziej wzruszające momenty w nowym Who. Nie wiem jak w starym
Ale chyba chodzi o aktorów, a nie doktorów per se... ja tam liczyłem że z tego że Capaldi miał epizod w 4 sezonie zrobią easteregg, np. na początku któregoś z nowych odcinków 12sty wyjdzie z Tardis w rzymskiej todze.
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?
MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.
Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew?
Romulus, jest już pierwszy odcinek 9 sezonu.
Bądź naszym kanarkiem
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?
MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.
Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew?
Obejrzałem 9x01. Trochę żałuję. Ponieważ to pierwsza część z dwuczęściowej fabuły. Fakt, 2 odcinek pojutrze. Ale już chciałbym wiedzieć, co dalej. Moffatowi udało się mnie złapać na swój lep Odcinek bardzo dobrze napisany i trzyma w napięciu. Jest Davros. Jest Missy. I jak ładnie wszystko splecione. Boję się tylko tego, że Moffat po zagmatwaniu historii zrobi potem myk z czasem, jak to do perfekcji już doprowadził wcześniej, i będzie po fabule. Nie powiem, miewało to swoje uroki, ale na początku. Ale mam nadzieję, że nie będzie to jakieś specjalnie nachalne. Całkiem dobry początek sezonu. Ale przeważy drugi odcinek, jeśli chodzi o tę historię.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Z drugim odcinkiem nie było tak źle. Choć muszę przyznać, że gdyby to Missy była Towarzyszką Doktora, to ten serial byłby na niezłych obrotach. Aktorka i bohaterka kradną show w dwóch odcinkach.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Tworzenie dwuodcinkowych historii w tym sezonie sprawiło, że oglądam co dwa tygodnie po dwa odcinki. Szczerze pisząc - podoba mi się taki układ. Fabuły są ciekawsze, bardziej rozbudowane. Zastanawiam się, czy obsadzenie Maise Williams w odcinku 5 i 6 nie było błędem obsadowym. Ale może przesadzam. Choć do roli mi nie pasowała. Bo spodziewałem się kogoś ładniejszego, ale przede wszystkim - dojrzalszego. A aktorka jeszcze jest zbytnio nastoletnia. Na dodatek, powróci w kolejnych odcinkach. Bo jej rola jest stworzona do powracania. Jednak nie skreślam.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Tworzenie dwuodcinkowych historii sprawia, że puszczam Roumulusa jako kanarka.
Na razie obejrzałem dwa pierwsze odcinki. Nie zachwyciły mnie, ale nie było do końca złe, Moffat ostatecznie wyszedł z pętli jaką sobie zawiesił na szyi. Ale i tak wkurzają mnie jego próby szarżowania i na siłę robienia cool Doktora (jak choćby okulary).
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?
MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.
Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew?
Ogląda ktoś na bieżąco najnowszy sezon? Davida Tennanta lubiłem bardzo, byłem fanem Doktora w wydaniu Matta Smitha. Ale Doktor Peter Panasewicz Capaldi i to co się dzieje w najnowszym sezonie to jednak nie jest to czego się spodziewałem. Ostatnie odcinki o Zygonach to już mocne zmuszanie się do oglądania - nic mnie nie interesuje, nie wciąga, nie kręci. To wszystko już było wcześniej, w takim czy innym wydaniu (kiedyś lepszym, świeższym, teraz mocno odgrzewanym).
No i Jenna Coleman - w porządku, ładniutka ale wg mnie pora na zmianę.
A może to moja dysfunkcja jakaś, może to po prostu ja się jakoś zmieniłem a serial nie. Choć nie sądzę - za czasów Smitha Doctor zaskakiwał i przykuwał do ekranu cały czas (piąty i szósty sezon to majstersztyki).
Nadal jednak Doctor Who to wielkie i mocno oryginalne zjawisko gatunku SF w telewizji, którego chyba długo nic nie przebije. Tym bardziej niepokoi mnie mój odbiór ostatniego sezonu.
Zgadzam się, że historia z Zygonami była chyba najsłabszą historią z tego sezonu. Przynajmniej dotychczas. Kolejne dwie będą rozgrywały się na stacji kosmicznej. Zatem znowu zamknięta przestrzeń.
Ale wracając do Zygonów - końcówka była fajna, bo dramatyczna. A już w ogóle zakończenie, kiedy Doktor wrócił z Clarą do TARDIS, dawało do myślenia, czy nie jest to jakieś przeszłe echo, przyszłego odejścia Clary
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Powrót River Song w odcinku świątecznym był strzałem w dziesiątkę. Muszę przyznać, że postać ta pasuje do tego wcielenia Doktora wprost idealnie. Lepiej niż do poprzednich.
Krótko pisząc o całym sezonie - jakoś mi opadł entuzjazm związany z Doktorem. Choć będę oglądał dalej, bez wątpienia. Do samego końca, jeśli istnieje Mimo to już bez takich radosnych emocji towarzyszących poprzednim wcieleniom Doktora, szczególnie temu, w którego wcielił się Matt Smith. Ale to był początek, kiedy Steven Moffat szalał ze swoimi pomysłami. Teraz chyba się już z nich wyprztykał i może przydałby się nowy showrunner. Zwłaszcza że ponoć Moffat kogoś na swoje miejsce szuka.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
W ramach odpoczynku od seriali epatujących nagością i otwartą brutalnością przypomniałem sobie odcinki z Mattem Smithem i niesamowitą - niesamowitą! - Karen Gillan. Co to był za miły dla oka duet. Nawet obecność - momentami śmieszna, momentami irytująca - Arthura Darvilla nie była już tak wielkim utrapieniem Siłą rzeczy odcinki były różnej "jakości" - o czym rozmawialiśmy wcześniej - ale historię napisaną przez Jedenastego Doktora uważam za świetną.
Choć moim ulubionym doktorem nadal pozostaje Pierwszy ze swoim cynizmem i pedagogicznym nastawieniem
Teraz czas na kolejne podejście - to będzie bolesne doświadczenie - do Dwunastki
Trochę mi tęskno do "dzikich" scenariuszy z sezonów z Mattem Smithem. Choć w pewnym momencie osiągnąłem przesyt. Ale kiedyś sobie powtórzę całość, aby przekonać się, czy się jeszcze da obejrzeć.
A ogląda ktoś "Klasę", spinoff z "Doctorem Who"? Ja się nie mogę przemóc, bo to serial celowany w nastolatków, wręcz w gimbazę chyba. Nie interesuje mnie od samego początku.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum