Tak sobie przegladalem forum i ze zdziwieniem zauwazylem, ze jeden z najlepszych rodzimych pisarzy nie ma wlasnego tematu.
Zakladam, ze kim byl Stanislaw Lem, nie musze nikomu mowic, ale na wypadek wypadku, zamieszczam link do Wiki.
Ja moje spotkania z Lemem zaczalem jak wielu w szkole, i chociaz i 'Pirx' i 'Cyberiada' byly na tle innych lektur szkolnych ciekawymi pozycjami, to jednak musialem jeszcze kilka lat dorosnac, by w pelni docenic te ksiazki. I potem juz polecialo 'Sledztwo', 'Dzienniki Gwiazdowe', 'Niezwyciezony', 'Golem XIV' itd
Z najwspanialsze dzielo Lema uwazam 'Solaris' - jest to jedyna ksiazka, ktora poruszyla mnie tak bardzo, ze gdy tylko zakonczylem lekture, zaczalem ja czytac od nowa : )
A jakie jest Wasze zdanie o tworczosci Lema? Czytacie? Lubicie?
_________________ We are the Dwarfs. You will be decapitated. Resistance is futile.
Ja też Lema czytałem w podstawówce (Pirx). Potem z niego wyrosłem. Próbowałem wracać, ale obeszło się bez objawień. Mówiąc bez ogródek, ku pohańbieniu wiecznemu: Lem mnie nudzi. Mam szacunek z uwagi na dorobek i rozpoznawalność na świecie. Ale tylko dlatego.
W końcówce życia Lem będąc jakimś tam komentatorem Wyborczej wypisywał na jej łamach jakieś androny. Może się wszyscy zachwycali, ale dla mnie to było tylko eksploatowanie znanego nazwiska przez redakcję. Kto dziś pamięta te złote myśli?
andy [Usunięty]
Wysłany: 2008-01-07, 17:01
No cóż może do Lema trzeba dorosnąć. Bo fakt patrząc przez pryzmat lekturki w szkółce to raczej obrzydzenia dostać można. Wierzę, że kiedyś powrócisz. Ale uwaga łatwa literatura to nie jest. Nie chodzi o jakieś kontakty z kosmitami, podróże kosmiczne i nawet o zgrozo chwalenie komunizmu (bywało). Ta spóścizna Mistrza ma drugie dno (a może i więcej). Trzeba się tylko do tego dogrzebać.
A komentarzy "światłych i wybitnych ludzi" w gazetach to ostatnio mnogo - do wyboru, do koloru (politycznego też)
Czytalem kilka ksiazek Stanislawa Lema.
Podobnie jak romulus mam sentyment z racji sławnosci autora, aczkolwiek nie powiem ze nie lubie czytac jego ksiazek.
Najbardziej podobaly mi sie ''Solaris'' i ''Eden'' ktory czytalem dosyc niedawno.
Lem uzywa czesto bardzo specyficznego slownictwa ( na niektorych wyrazach mozna polamac sobie jezyk). Tresc ksiazek zazwyczaj jest dosyc ciekawa, nawet chwilami trzyma w niepewnosci.
To czego nie lubie w ksiazkach Staszka to malo wyraziste postacie, przynajmniej ja mam odczucie ze bohaterowie malo wpadaja w pamiec i sa jakies takie proste.
Wydaje mi sie ze napewno kiedys jego ksiazki bardziej urzekaly, ludzi bardziej ciekawila nowoczesna technika, Wszechswiat, wyprawy kosmiczne itp. Teraz wiekszosc ludzi podchodzi do nowinek techniki z dystansem, sa po prostu przesyceni. Kiedys nie bylo tylu nowoczesnych wynalazkow co teraz, ksiazek o takiej tematyce takze i z racji tego ludzie siegali po ksiazki Lema z czystej ciekawosci.
Lem w dzisiejszych czasach przestal byc modny.
_________________ ''Imagination will often carry us to worlds that never were. But without it we go nowhere''
Czytałem Cyberiadę (pierwszą część) i Bajki robotów. Kiedyś zabrałem się również za Dialogi, ale przeczytałem zaledwie kilkadziesiąt pierwszych stron, bo to jednak trudne w odbiorze.
Cyberiada mi się bardzo podobała. Zwłaszcza rozdziały Jak ocalał świat , Maszyna Trurla, Wyprawa pierwsza, Wyprawa pierwsza A, Wyprawa druga i Bajka o trzech maszynach opowiadających króla Genialona.
Te wiersze, które tworzył ten Elektrybałt... coś niesamowitego. Trzeba mieć wyobraźnię i zdolności językowe, żeby coś takiego wymyślić.
_________________ Załaduj Wszechświat do działa. Wyceluj w mózg. Strzelaj.
Ja też Lema czytałem w podstawówce (Pirx). Potem z niego wyrosłem.
Czytałem Stanisława Lema i w podstawówce, i w średniej, i na studiach, i teraz.
Nie wyrosłem z Niego
Jaskier napisał/a:
To czego nie lubie w ksiazkach Staszka to malo wyraziste postacie, przynajmniej ja mam odczucie ze bohaterowie malo wpadaja w pamiec i sa jakies takie proste.
Nie ośmieliłbym się tak fraternizować ze Stanisławem Lemem jak Jaskier aby tak bezpośrednio i pośmiertnie mówić mu per "Ty", ale rozumiem, że jesteś imć Panie Jaskierze dużo lepszym prozaikiem niż Pan Stanisław i dlatego wolno Ci tak swobodnie i beztrosko określać co dobre a co złe.
P.S. Stanisław Lem był/jest wizjonerem i geniuszem, który miał tego pecha, że tworzył po polsku. Gdyby nie to, miałby wzięcie tysiąc razy większe niż..........
Tak, to pozostałość po urazie z dzieciństwa i omawianiu niejakiego pilota P. Szczerze powiedziawszy nie potrafię dokładnie określić co było nie tak. Ale było mi z tym źle... miałam porównania czytałam wiele, pracowałam w szkolnej bibliotece przez kilka lat i się naczytałam nie tylko lektur.
Wracając do Lema
Wiem, że czytając jedną książkę trudno określić czyjść twórczość ale się zraziłam.
Z drugiej strony nigdy nie lubiłam powieści 'w kosmosie', moje zainteresowania to bardziej fantasy niż s-f
Koleżanka polecała mi 'Dzienniki gwiazdowe' - wielokroś patrzę na tę książkę w antykwariacie... ale zawsze mam coś innego, własnego, w moim mniemaniu - lepszego i ciekawszego.
Cóż... Lem będzie musiał poczekać
Au revoir!
_________________ ***Nic nie jest prawdą, wszystko jest dozwolone***
Kiedy człowiek umiera, dusza jego przez trzy dni siedzi u wezgłowia śmiertelnego łoża i stara się zwracać plecami do ognia.
Po trzech dniach pojawiają się aniołowie i prowadzą duszę nad most Czinwat... TanBlog
Nie ośmieliłbym się tak fraternizować ze Stanisławem Lemem jak Jaskier aby tak bezpośrednio i pośmiertnie mówić mu per "Ty", ale rozumiem, że jesteś imć Panie Jaskierze dużo lepszym prozaikiem niż Pan Stanisław i dlatego wolno Ci tak swobodnie i beztrosko określać co dobre a co złe.
Nie uwazam sie za lepszego prozaika niz Lem co jest jasne.
Wyrazam tylko na podstawie swoich przemyslen opinie o czytanych ksiazkach Lema.
Mowie co osobiscie mi sie podobalo a co nie.
Lubie podchodzic do czegos z przymruzeniem oka i nie zamierzam tego zmieniac jezeli Ci sie to az tak bardzo nie podoba nie czytaj moich postow i po sprawie
_________________ ''Imagination will often carry us to worlds that never were. But without it we go nowhere''
Grubshy trudno cokolwiek pisać o Lemie, bo dochodzi się do tak zwanych oczywistych oczywistości że to wielki pisarz był. ; ) Było postawić jakoś temat prowokacyjnie, to odrazu wywiązałoby się jakaś dyskusja. : p
Sporo przeczytałem beletrystyki Lema. Solaris, Pokój na Ziemii, Fiasko, Katar, Opowiadania o Pilocie Prixie, Eden, Pamiętnik znaleziony..., Dziennikia Gwiazdowe, Cybeirada-Bajki robotów (akurat te miałem wydane razem zdaje się i zawsze ujmuje je razem). Do niektórych powracam już drugi raz np. ostatniej jesieni ponownie przeczytałem Opowiadania o Pilocie Prixie i muszę powiedzieć że była to dla mnie całkiem nowa lektura. Jednak człowiek dorasta, rozumie więcej rzeczy.
Lem ma swój głęboki ale i scetyczny, co pewnie niektórych zniechęca, styl. Zazwyczaj jego bohaterem jest mężczyzna introweryk który prowadzi wewnętrzne monologii, przemyślenia, wpada w dysonanse. Później jest długo długo nic, a później bohaterowie trzecioplanowi. Nie wiem czemu tak krytykujecie te postacie - ona właśnie takie mają być żeby zostawić miejsca na obserwacje i przemyślenia głownego bohatera który w większosic utworów jest trochę takim wyalinowanym odkrywcą i cichym komentatorem rzeczywistości. Wydaje mi się że również pejzaże są przytłacające - albo wnętrza statków kosmicznych rysowanych trochę archaicznie [rury, stosy atomowe itp ; )] albo rozległe pejzaże czy to ziemii księżyca czy innych planet. I tutaj napewo odpadną ci którzy nie wysiedzą jeśli nie będa mieli drużyny radosnych indywduów przełżącej przez las/miasto/lochy(zapętlić). Mi ten ascetyczny i minimalistyczny styl odpowiada, chociażby dlatego że jest orginalny, sam w sobie, jedyny dla siebie.
andy [Usunięty]
Wysłany: 2008-01-15, 14:31
Łaku napisał/a:
I tutaj napewo odpadną ci którzy nie wysiedzą jeśli nie będa mieli drużyny radosnych indywduów przełżącej przez las/miasto/lochy(zapętlić). Mi ten ascetyczny i minimalistyczny styl odpowiada, chociażby dlatego że jest orginalny, sam w sobie, jedyny dla siebie.
I o to mi chodziło pisząc cuś tam powyżej. Kiedyś (lata 50-70) to była nowość, ale ... no właśnie bo nie na opisach pejzaży czy technologii kosmicznych tkwi siła tego autora (dzisiaj to już myszką trąci, i w zasadzie nijak się ma do tego co wiemy o Wszechświecie), ttylko właśnie to drugie? dno prozy Mistrza. No cóż trzeba widać dorosnąć
To cecha większości dobrych powieści sf, nie tylko Lema. A dzieje się tak, dlatego że większość osób na forach, to miłośnicy fantasy, ale i rzeczy w stylu Honor Harrington, którzy są przyzwyczajeni do zupełnie innej kreacji bohaterów (zresztą wiele wspólczesnych lżejszych sf wygląda podobnie); nawet u Martina, nie mówiąc już o Hobb, Kayu czy Jordanie, sposób portretowania postaci i ich przedstawiania ociera się o romans, obyczaj czy telenowele. Bohaterowie są zwykle ważniejsi od wizji i idei autora (są na pierwszym planie, nawet jeśli na przykład u Martina wydaje się, że tak nie jest); są po to, żeby czytelnik miał z kim się utożsamiać, o kogo się martwić , komu dopingować itd. Obserwujemy pierwszy sex, okres, miłość... dostajemy zwykle w postaci serialu, który, jak w Modzie na sukces czy M jak Miłość zabawia nas perypetiami i niezbyt często czymś więcej.
Tymczasem sf spod znaku Lema, Dicka, Strugackich czy wielu współczesnych autorów nie korzysta zwykle z tego typu kreacji postaci (autorom nie zależy, żeby tworzyć fajniutkie opowieści obyczajowo-awanturniczo-przygodowe, w których fantastyka jest jedynie pretekstem lub sztafażem). Tutaj w większości przypadków bohaterowie są podporządkowani koncepcji autora; są tylko środkiem do osiągnięcia celu, a nie celem samym w sobie.
Stąd te częste rozczarowania.
andy [Usunięty]
Wysłany: 2008-01-15, 16:49
AM napisał/a:
To cecha większości dobrych powieści sf, nie tylko Lema. A dzieje się tak, dlatego że większość osób na forach, to miłośnicy fantasy, ale i rzeczy w stylu Honor Harrington, którzy są przyzwyczajeni do zupełnie innej kreacji bohaterów (zresztą wiele wspólczesnych lżejszych sf wygląda podobnie);
Co do Webera to niby masz rację, ale kotzur to czytał i lubi może nie za kreację bohaterów, ale z sprawy nazwę to "techniczne" i nie o warsztat pisarski tu chodzi. O co? gdzieś się chyba tu już wypowiadałem (na tym i nie tylko forum).
AM napisał/a:
ymczasem sf spod znaku Lema, Dicka, Strugackich czy wielu współczesnych autorów nie korzysta zwykle z tego typu kreacji postaci (autorom nie zależy, żeby tworzyć fajniutkie opowieści obyczajowo-awanturniczo-przygodowe,
Niby też racja, ale ... no właśnie zaczyna się offtop, ale co by powrócić do tematu u Lema też się to zdarzało. No w pewnym sensie oczywiście.
A ja przyznam, że "Dzienniki gwiazdowe" i owszem, przeczytałam, na którymś tam roku studiów dopiero, i... No właśnie, przyjemne, ciekawe, miejscami bardzo zabawne, ale jakoś mnie nie pochłonęły. Fakt, że wolę fantasy od sf nie jest jedynym wytłumaczeniem, bo na ten przykład Zajdel stał się moim ulubionym autorem. Więc chyba jednak jest to znak, że ludzie się między sobą różnią, także jeśli chodzi o gusta czytelnicze
_________________ Paskudny otacza nas świat. Ale to nie powód, byśmy wszyscy paskudnieli. Yurga z Zarzecza
A ja przyznam, że "Dzienniki gwiazdowe" i owszem, przeczytałam, na którymś tam roku studiów dopiero, i... No właśnie, przyjemne, ciekawe, miejscami bardzo zabawne, ale jakoś mnie nie pochłonęły.
To tylko jedna z wielu twarzy Lema. Zupełnie inne oblicze znajdziesz w Cyberiadzie, jeszcze inne w Solaris czy Fiasku. Lem należy do tych autorów, którzy nie trzymają sie niewolniczo jednej, wytyczonej sukcesem drogi. Erikson, Martin, Kay i wielu wielu innych podąża łatwą ścieżką powielania. Ciągną i ciągną swe sagi albo piszą ich warianty wiedząc, że czytelnik znajdzie wspólny mianownik.
U Lema nie jest tak prosto. Prawie każda książka jest o czymś innym, inaczej napisana, z inną pointą, z innym przesłaniem. Co tu gadać, po prostu Mistrz.
Jaskier napisał/a:
Lubie podchodzic do czegos z przymruzeniem oka i nie zamierzam tego zmieniac jezeli Ci sie to az tak bardzo nie podoba nie czytaj moich postow i po sprawi
Ależ mruż oczy ilekroć chcesz. Nie uważam natomiast za piękne mówienie per Ty do Lema. Czy byłbyś tak samo odważny i pewny siebie i mrugający porozumiewawczo okiem gdybyś mówił do żywego Lema lub tez innej osoby na jakimś tam piedestale np. Królowej Elżbiety II ( już widzę jak mówisz do niej "Elka" ) lub dla przeciwwagi Władimira Putina ?
Ależ mruż oczy ilekroć chcesz. Nie uważam natomiast za piękne mówienie per Ty do Lema. Czy byłbyś tak samo odważny i pewny siebie i mrugający porozumiewawczo okiem gdybyś mówił do żywego Lema lub tez innej osoby na jakimś tam piedestale np. Królowej Elżbiety II ( już widzę jak mówisz do niej "Elka" ) lub dla przeciwwagi Władimira Putina ?
Jasne ze bym tak nie powiedzial -.-. Tylko ze tutaj jest forum a nie spotkanie na zywo z Lemem.
Nie wiem dlaczego tak strasznie sie tego czepiasz , jakbym nie wiem jak obrazil Lema.
Nie powiedzialem tego po to zeby go obrazac , i uwierz mi ze nie bylo to napisane w wyniku jakiejs drwiny.
jejku Jezeli tak strasznie Cie to boli to sory...
Jesli ty do wszystkich spraw podchodzisz tak powaznie to wspolczuje.
Bardzo proszę, żeby na tej wypowiedzi skończyć już ten wątek - El
PANA STANISŁAWA LEMA bardzo lubie czytalem i czytam jego ksiazki z duzym zainteresowaniem.
Pozdrawiam wszystkich JEGO fanow z cisnieniem jak i tych bez cisnienia
_________________ ''Imagination will often carry us to worlds that never were. But without it we go nowhere''
Grubshy trudno cokolwiek pisać o Lemie, bo dochodzi się do tak zwanych oczywistych oczywistości że to wielki pisarz był. ] Było postawić jakoś temat prowokacyjnie, to odrazu wywiązałoby się jakaś dyskusja. : p
Ale tworczosc nie kazdego Wielkiego Pisarza musi sie podobac (ja na ten przyklad Tolkiena nie trawie : )
Przyznaje zreszta, ze spodziewalem sie wiekszej ilosci glosow krytycznych.
ajsber napisał/a:
To tylko jedna z wielu twarzy Lema. Zupełnie inne oblicze znajdziesz w Cyberiadzie, jeszcze inne w Solaris czy Fiasku. Lem należy do tych autorów, którzy nie trzymają sie niewolniczo jednej, wytyczonej sukcesem drogi.
Podpisuje sie pod tym stwierdzeniem oboma rekoma. Czasem trudno uwierzyc, ze Iona Tichego, ktory pieszo szuka w kosmosie swojego statku opisal ten sam czlowiek, ktory w 'Pirxie' z technicznymi detalami przedstawia awarie sluzy. Co ksiazka to inny styl.
_________________ We are the Dwarfs. You will be decapitated. Resistance is futile.
No cóż może do Lema trzeba dorosnąć. Bo fakt patrząc przez pryzmat lekturki w szkółce to raczej obrzydzenia dostać można.
Podpisuję się pod tym co napisał Andy obiema rękoma
Czytając Lema X lat temu w szkole podstawowej, "Opowieści o pilocie Pirxie" nabrałam wstrętu do tego Pana na długie lata. Jednakże pod koniec zeszłego roku mi minęło..i w ciągu kilku miesięcy przeczytałam większość dzieł Lema.Z zachwytem.
Każda z książek Lema- obojętnie czy typowo sf, sensacyjna czy inna, bo takie też pisał-, ma "drugie dno", odniesienie do psychicznej, moralnej kondycji człowieka...nawet nielubiany przeze mnie Pirx.
Najbardziej urzekły mnie "Fiasko" i "Powrót z gwiazd".
Kinga doceniam bardzo za Zieloną milę i Skazanych na Shawshank. I w ogóle uważam go za szczęściarza, bo obie ekranizacje wyszły rewelacyjnie. W ramach offtopu wyrażę tutaj żal, że nasz Lem już takiego szczęścia nie zaznał...
Hmm, czytałem wywiad z Mistrzem, w którym to mówił, że bardzo dobrze wspomina ekranizacje/adaptacje swoich dzieł. A najbardziej już te, do których prawa wykupiono, zapłacono i nienakręcono a ponoć było takich sporo.
Umówmy się jednak - nie te czasy nie te środki wyrazu. Inna sprawa, że gdyby King do swoich dzieł wepchnął tyle nauki, skomplikowanych teorii, psychologi (casus Solaris) to też trzebionoby te dzieła w Choliłódzie.
Inna sprawa że King piszę bardzo filmowalną literature a Lem mało niefilmowalną (jeśli to Mag miałeś na myśli pisząc o środekach wyrazu). U Lema czasami większośc książki to monologi wewnętrzne bohaterów snujących się bohaterów - gdyby chciano przełożyć to dosłównie to wyszłoby chyba "Siedemnaście mgnień wiosny" w scenografii SF. Dlatego chyba ważne jest umiejętne przekładanie niewprost (trzebienie?), tak jak np. Hollywoodzkie Solaris gdzie inaczej rozłożono akcenty, stawiając wątek miłosny na głównym miejscu.
Innych ekranizacji Lema nie widziałe, boje się zwłaszcza tych robionych na wschód od żelaznej kurtyny (bo tam to co najfaniejsze niszczono - vide "Na srebrnym globie) choć podobno radzieckie Solaris jest niczego sobie (chyba na stronie klubu miłośników kina jest artykuł o ekrnizacjach Lema).
Hmm, czytałem wywiad z Mistrzem, w którym to mówił, że bardzo dobrze wspomina ekranizacje/adaptacje swoich dzieł. A najbardziej już te, do których prawa wykupiono, zapłacono i nienakręcono a ponoć było takich sporo.
Hihihi... wcale się nie dziwię, że wyraził zadowolenie. Każdy by...
Ale wracając do tematu - holiłódzka adaptacja "Solaris" była jedną z najgorszych, najsłabszych, najgłupszych... no, co ja będę się znajomością słownika popisywać. Pamiętam, jak reklamiarze podkręcali nastroje tuż przed wejściem tego "dzieła" na ekrany. Nawet specjalnie przypomniałam sobie wcześniej książkę, żeby nie było, że się bezpodstawnie czepiam. I nadszedł ten dzień... i co się okazało? Że "holiłódzcy miszczowie" dali popis... szkoda, że nie w tym pozytywnym sensie. I nawet nie mam pretensji o to, że zrezygnowali ze sfilmowania niektórych kawałków - w porządku, rozumiem, że nie da się literalnie w całości przenieść książki na ekran. OK. Tego się nie czepiam. Mam pretensję, że dodali od siebie (nie zamierzam spoilerować - jeśli ktoś ma w sobie wystarczająco dużo siły, to z pewnością sam przeczyta, obejrzy, porówna i oceni). Śmiem twierdzić, że dodali tam, gdzie nie zrozumieli, albo bali się, że tępy widz nie chwyci.
A adaptacje Kinga uniknęły tego losu. Nikt nie dodał do nich piersiastej panienki z wydętymi wargami w celu "ożywienia atmosfery", nikt na siłę niczego widzowi nie wyklepacza. I w tym sensie King szczęściarzem jest.
_________________ Niewiedza nie jest prostym i biernym brakiem wiedzy, ale jest postawą aktywną; jest odmową przyjęcia wiedzy, niechęcią do wejścia w jej posiadanie, jest jej odrzuceniem.
Karl Popper
Tak, mysle, ze dla Lema wazne bylo glownie CO przekazuje (JAK mial dane jako Talent, ukladalo sie samo - wiem, ze to bylo tez wypracowane ale bez Talentu ani rusz), King natomiast oprocz pisarstwa jest tez scenarzysta, "mysli kamera".
Ale tak sobie mysle, ze ekranizacja np Kongresu futurologicznego wyszlaby jak zapis nieziemskiego tripu. Pomyslmy jeszcze o Dramacie pralniczym albo o etiudach stworzonych na wzor trailerow ekranizacji nieistniejacych ksiazek, do ktorych Lem pisal cudne recenzje.
Ale widzac co zrobiono z Pewnym-Znanym-Cyklem-Fantasy-Polskiego-Autora to rece precz od Lema. Mozna kecic filmy ale na litosc, z glowa!
Co do rosyjskiej ekranizacji Solaris, to jest ona uwazana za najbardziej udana ekranizacje prozy Lema, inna sprawa, ze nakrecil ja Andriej Tarkowskij. Mistrz kina.
Do 23 września trwa na Allegro Aukcja której przedmiotem jest Mercedes Stanisława Lema. Dochód przeznaczony będzie na fundację charytatywną "Mam marzenie".
Nie miałem okazji czytać - jak wielu z tutaj obecnych - utworów Lema jako lektur szkolnych. Lecz może to i lepiej - nie było ryzyka, że zniechęcę się do autora, czytając go z przymusu. Na własną rękę przeczytałem min. trzy powieści polecone mi przez mojego znajomego, który Lema bardzo ceni: "Kongres Futurologiczny", "Wizja lokalna" i "Pokój na Ziemi", które łączy jeden bohater. I nie żałuję ani odrobinę! Zachwycił mnie wręcz rozmach i oryginalność tworzonych tam przez Lema światów. Czytelnik wraz z bohaterem niepewnie zagłębia się w te uniwersa, ogląda je jego oczami, razem z nim głowi się nad kolejnymi uzyskanymi informacjami i stara się wyłowić strzępy tych nielicznych prawdziwych spośród zalewającego go szumu.
Uczeni dwóch rywalizujących ze sobą i skrajnie odmiennych ras zamieszkujących pewną planetę przekrzykują się "badając" jedni drugich i publikując barwne informacje na ich temat w "rzetelnych" pracach naukowych ("Wizja lokalna").
Rządowa propaganda zachwala pod niebiosa swój projekt wprowadzenia trwałego "Pokoju na Ziemi", który pozornie nie ma żadnych wad.
Z kolei w "Kongresie Futorologicznym" bohater żywi wątpliwości nie tylko co do zrealizowanego pomysłu na powszechne szczęście, ale również do tego czy to co obserwuje nie jest tylko jego urojeniem. Zakończenie tej powieści dosłownie zwaliło mnie z krzesła.
Co tu dużo gadać, wszystkie te dzieła to dla mnie pozycje obowiązkowe. Innym książką tego autora, które muszę określić w ten sposób jest "Próżnia Doskonała" - istna kopalnia pomysłów, książka, do której na pewno jeszcze nie raz wrócę.
Hm... moje podejście do twórczości Stanisława Lema jest zapewne trochę specyficzne. Bardzo na tak, z niewieloma cieniami.
Dla mnie była to lektura przed-szkolna. Po prostu - ojciec, znudzony czytaniem sześciolatkowi ciągle tych samych dziecięcych bajek zaserwował mi Bajki robotów. I wsiąkłem... Zostało mi do dzisiaj
Od 15 października Gazeta Wyborcza rozpoczyna wydawanie serii ze Stanisławem Lemem. Pierwszy tom, Dzienniki gwiazdowe za 9,99, kolejne za 19,99. Mam zamiar nabyć i w końcu bliżej zaznajomić się z tym autorem Lepiej późno niż wcale o.o No i trzeba zrobić miejsce na półce ;P
_________________ Ale to mnie nie wzrusza
W mojej głowie wciąż susza
Bo parasol określa ich byt
Kolekcja z całą pewnością interesująca. Szkoda tylko, że na stronie nie umieszczono dokładnego planu jaki tytuł i kiedy zostanie wydany...
_________________ Życie to dziwka, czytasz za mało, a potem umierasz [Stary Ork]
Zaginiona to zamknięte środowisko, coś jak oddział zamknięty krążący wokół Czarnej Dziury Szaleństwa, najlepiej nie zwracać uwagi na sens bo on tu rzadko występuje [utrivv]
"Finezja perfidii rozumowania ściga się w nich z cyniczną sofistyką" [prof. Waltoś o działaniach PiS dot. wymiaru sprawiedliwości]
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum