FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Poprzedni temat :: Następny temat
Chata Marca O'Neila.
Autor Wiadomość
Nevi 
Enigmajczyk


Posty: 383
Skąd: Ascendentowo
Wysłany: 2008-02-06, 12:55   

Marc uśmiechnął się z satysfakcją, gdy Evan otworzył książkę. Oczywiście nie mogło nic mu się stać, bowiem stał kilka kroków od niego. Rzucił wzrokiem na ochroniarzy, po raz kolejny pokazując im, że gościu przed nim jest odstawki za ogrodzenie posiadłości O'Nealów.
_________________
"O cieniach minionych enigmajskiej kultury łkają miliony tych śmiałków, którzy zasmakowali jej w pierwotnej rozkoszy. By wkrótce zwymiotować. Bo czyż można wyobrazić sobie syntezę większych przeciwieństw niż eklektyczny Wieloświat Filarów, gdzie sprzeczność stanowi fundament bytu? To tutaj, w różnorodności Enigmaium odnajdziesz to czego nie chcesz rozumieć: radość pośród cierpiącego świata."
 
 
KapitanOwsianka 
plotkara

Posty: 2736
Skąd: Od wujcia fotela
Wysłany: 2008-02-06, 13:13   

Okej... Przechodzimy do trybu akcji. Od tej pory każdy ma prawo do jednego posta, do odwołania.

Marc i Evan:
Evan otworzył książkę. Momentalnie zadziałał mechanizm i balon pękł. Ze środka książki wystrzeliła śmierdząca maź pod ciśnieniem. Jak się okazało kilka kroków to było zdecydowanie za mało. W promieniu kilku metrów od "epicentrum" każdemu oberwało się zieloną mazią. Smród zaczął się momentalnie rozchodzić. Najbardziej oberwało się Evanowi, potem Marcowi i paru osobom przechodzącym akurat obok. Smród zaczął dławić ludzi, ktoś zwymiotował prosto na podłogę. Reszta będących w okolicy zaczęła panicznie uciekać przed smrodem i mazią.

Erica:
Little hore... rzucił za nią, ale zagłuszył go rechot jego kumpli. Mokry Dick ruszył w kierunku schodów by odnaleźć jakąś łazienkę.
Tym czasem w przeciwległym rogu sali zaczął się jakiś popłoch, ludzie zaczęli stamtąd uciekać najszybciej jak się dało...

Elizabeth, Gabie i Dave:
Parker spojrzał na Elizabeth i uśmiechnął się kwaśno. Możesz klęknąć i coś wymodlić, ale znacznie prościej byłoby o coś poprosić. Chyba, że mi nie ufasz... W końcu jestem sztywnym bananowym dzieckiem... Wtedy samoobsługa będzie jak znalazł. powiedział i zdmuchnął grzywkę z czoła. To jak? Na co masz ochotę?
Chwilę potem niedaleko wszczął się popłoch. Ludzie zaczęli uciekać z tamtego rogu sali jak najszybciej się dało. Do nosów całej czwórki i innych tutaj zebranych zaczął dolatywać dziwny zapach, który momentalnie zamienił się w smród nie do zniesienia...
_________________
"I'm awesome"
"Two words: no tongues."
"I'm so happy for you I'm gonna go vomit now."

Miewam napady wściekłości.
 
 
Nevi 
Enigmajczyk


Posty: 383
Skąd: Ascendentowo
Wysłany: 2008-02-06, 13:40   

Marc był wściekły.
ŁADNIE TO KURWA WPIEPRZAĆ SIĘ NA IMPREZĘ I PRZYNOSIĆ TAKIEGO GÓWNO!? - ryknął Jeanx, rzucając Ballmerowi mordercze spojrzenie i podchodząc do niego bliżej.
PRZYPIERDOLIŁBYM CI, ALE SZKODA MI PIĘŚĆ NA TWOJĄ ZAFAJDANĄ MORDĘ! OCHRONA! - Marc miał już dosyć tych tępych idiotów, którzy brali kasę, a nic nie robili.
Wyprowadzić tego kretyna!
_________________
"O cieniach minionych enigmajskiej kultury łkają miliony tych śmiałków, którzy zasmakowali jej w pierwotnej rozkoszy. By wkrótce zwymiotować. Bo czyż można wyobrazić sobie syntezę większych przeciwieństw niż eklektyczny Wieloświat Filarów, gdzie sprzeczność stanowi fundament bytu? To tutaj, w różnorodności Enigmaium odnajdziesz to czego nie chcesz rozumieć: radość pośród cierpiącego świata."
 
 
Lothrien 
neverwhere


Posty: 328
Skąd: cz-wa/k-ce
Wysłany: 2008-02-06, 14:27   

- Jak na sztywne bananowe dziecko jesteś nazbyt wyszczekany, ale to nawet dodaje ci uroku.- powiedziała bez większych emocji. Zaczęło się zamieszanie. -Bądź tak miły i rzuć mi tą śliczną butelkę tequili, coś mi mówi, że ja i ona powinnyśmy się stąd ewakuować...- skrzywiła się, kiedy paskudny odór dotarł do miejsca, w którym stali. -...w trybie pilnym.
_________________
Myślisz nie mów...
Mówisz nie pisz...
Piszesz nie podpisuj się...

http://valenth.com/feed/455146/Ambrosia+Nectar
 
 
Noise 
Furiat...


Posty: 652
Skąd: Behind you
Wysłany: 2008-02-06, 14:38   

Evan rzucił książkę na ziemię i strzelił Marca w twarz potężnym sierpem - Sam się o to prosiłeś zasrańcu. Jeszcze Cię dopadnę. - po czym odwrócił się i wyszedł z domu nie zwracając uwagi na cokolwiek, bądź na kogokolwiek.
 
 
Caylith 
Her Gothic Majesty:P


Posty: 1403
Skąd: z głębi nocy...
Wysłany: 2008-02-06, 14:43   

- Fucker! - odparowała przez ramie pieniąc się z wściekłości po czym stwierdziła.
- I need a drink - i mając gdzieś w tym momencie co kto o niej myśli ruszyła do baru, gdzie zauważyła Elly.
- Popierdolony sukinsyn. Jesus, jak ja nienawidzę swoich byłych, a szczególnie waterpolowców - jęknęła i oparła głowę o ramię Ell.
Po chwili słysząc zamieszanie i coś o ratowaniu butelki tequilli podniosła głowę i pociągnęła nosem. Swąd dotarł do niej dość szybko. Skrzywiła się.
- Fakt w trybie pilnym... trzeba ratować tę flaszkę - w obliczu nowej sytuacji nagle przestała się tak strasznie wściekać.
_________________
"- He he... You know what I like about rich kids?"
" [BAAM!] - Nothing..."

"- We're from different worlds"
"- That's not true..."

"Walk like an angel, talk like an angel... Devil in disguise"
 
 
Gabi. 
sweet&sexy


Posty: 104
Wysłany: 2008-02-06, 17:42   

-Tak, tylko będziesz mnie musiał pilnować-roześmiała się do Dave'a.
Po chwili zobaczyła uciekających ludzi i to jak coś śmierdziało-Matko, co tak śmierdzi?
Zakryła dłonią twarz.
_________________
Poupe de cire poupe de son
Suis-je meilleure suis-je pire
 
 
Derriuz 

Posty: 620
Wysłany: 2008-02-06, 19:11   

Czując wszechobecny niemal smród zrezygnował z soli i cytryny i tak jak Max wypił samą tequilę. Następnie złapał Gabie za rękę i skinął na Parkera, przeciskając się w kierunku tylnego wyjścia, mając nadzieję, będą mniej zatłoczone niż frontowe. Nie mówił nic, bo i po co?
 
 
KapitanOwsianka 
plotkara

Posty: 2736
Skąd: Od wujcia fotela
Wysłany: 2008-02-06, 19:41   

Wszyscy:
Jak to zwykle bywa z tłumami szybko ogarnęła go panika. Ktoś myślał, że pożar, ktoś inny, że biją. Grunt, że wszyscy momentalnie uprawili zryw. I to panicznie zdezorganizowany. Tłum rzucił się do wyjść tratując wszystko, wywalając lampy, tłukąc naczynia. Smród stawał się coraz mocniejszy i trudniejszy do zniesienia.

Marc i Evan:
Wyprowadzić tego kretyna... rzucił Marc, ale ochroniarze byli za wolni. Cios wyprowadzony przez Ballmera trafił O'Neila prosto w szczękę i posłał go na najbliższą, opryskaną tym świństwem dziewczynę. Oboje upadli na podłogę.
Chwile potem cztery silne ręce schwyciły Evana za ręce i kark. Nie mógł się wyrwać. Nie było nawet szans mierzyć się z dwoma typami większymi od niego o dwa i pół raza. Trzeci przyklęknął koło Marca. Paniczu? Coś z nim zrobić?

Erica i Elizabeth:
Gabie i Dave szybko się zmyli. Parker wspiął się na stołek barowy by zobaczyć co się dzieje. Oh, crap... zeskoczył z krzesła i wyciągnął z pod lady dwie kolejne flaszki. Zabierajcie to i przez okno w kuchni. Tamtędy nikt nie będzie wiał. puścił oko do Erici Zobaczymy się po ucieczce. potem zaczął przedzierać się w kierunku centrum zawieruchy.

Gabie i Dave:
Szybko zmyli się ku tylnemu wyjściu, ale tutaj też już się zaczęli zbierać ludzie, którzy uchodzili przez wszystkie możliwe drzwi z tego pomieszczenia, w którym coraz bardziej śmierdziało. Wreszcie udało im się wyrwać na zewnątrz.

I znowu mamy po jednym poście, tylko nie za dużo akcji oki?
_________________
"I'm awesome"
"Two words: no tongues."
"I'm so happy for you I'm gonna go vomit now."

Miewam napady wściekłości.
 
 
Caylith 
Her Gothic Majesty:P


Posty: 1403
Skąd: z głębi nocy...
Wysłany: 2008-02-06, 19:50   

Złapała flaszki i myśląc już całkiem logicznie uśmiechnęła się szelmowsko.
- Done Max... Chodź Ell... on chyba wie co mówi... bierz...
Podała jej jedną butelkę, drugą złapała mocno w jedną rękę a potem przypominając sobie gdzie była kuchnia, pociągnęła koleżankę galopem do kuchni i okna ratunkowego, starając się ominąć tłum.
_________________
"- He he... You know what I like about rich kids?"
" [BAAM!] - Nothing..."

"- We're from different worlds"
"- That's not true..."

"Walk like an angel, talk like an angel... Devil in disguise"
 
 
Noise 
Furiat...


Posty: 652
Skąd: Behind you
Wysłany: 2008-02-06, 20:19   

- Puśćcie mnie. Chcę stąd wyjść. - powiedział Evan dość spokojnym tonem mimo, że w środku dosłownie się gotował. Nie szarpał się w ramionach goryli, ale był w gotowości na to, że za chwilę może dostać po gębie. W razie czego był gotów, aby napiąć mięśnie w celu złagodzenia ewentualnych uderzeń.
 
 
Lothrien 
neverwhere


Posty: 328
Skąd: cz-wa/k-ce
Wysłany: 2008-02-06, 20:38   

- Mówisz tak prawie o każdym byłym...- uśmiechnęła się przekornie.
Gdyby nie ten przeraźliwy smród całą sytuację możnaby uznać za szalenie zabawną. Ell nie trzeba było jednak dwa razy powtarzać. Wyćwiczona w bieganiu w szpilkach pośpieszyła za koleżanką do kuchni.
- Ja trzymam flaszki, ty otwierasz okno...- powiedziała zabierając Ricky butelkę.-...albo nie, Ty trzymaj ja otwieram.- podeszła do okna, otworzyła je bez większego trudu i przelazła na drugą stronę. -Tequila!- krzyknęła do Ricky wyciągając ręce. Chwilę potem obie stały już na dworze ciesząc się świeżym powietrzem. Ell odkręciła zębami butelkę i pociągnła dwa porządne łyki.
_________________
Myślisz nie mów...
Mówisz nie pisz...
Piszesz nie podpisuj się...

http://valenth.com/feed/455146/Ambrosia+Nectar
 
 
Gabi. 
sweet&sexy


Posty: 104
Wysłany: 2008-02-06, 22:28   

-Co to tak śmierdzi-złapała mocno Dave'a za rękę-Nie puszczaj mnie-wyszeptała.
_________________
Poupe de cire poupe de son
Suis-je meilleure suis-je pire
 
 
Derriuz 

Posty: 620
Wysłany: 2008-02-07, 11:59   

Gdy już udało im się wydostać spojrzał na Gabie.
- Poczekaj tu, ja wrócę i zobaczę co jest grane. Max tam został... - rzucił, nie widząc go nigdzie wokół i wrócił do drzwi, z których przed chwilą wypadli wyczekując chwili, by mógł się wcisnąć z powrotem do środka i odnaleźć przyczynę tego popłochu.
 
 
Nevi 
Enigmajczyk


Posty: 383
Skąd: Ascendentowo
Wysłany: 2008-02-07, 12:50   

Marc najpierw podniósł ową dziewczynę, na którą wpadł, potem spojrzał na ochroniarza. Pomimo smrodu, wielkiego tłoku, szalonej ucieczki większości zaproszonych uśmiechnął się od ucha do ucha.
Do stajni go. Przywiązać do czegoś, żeby nie mógł uciec. I każcie osiodłać mi Swallowa. - powiedział do ochroniarza, wspominając najlepszego rumaka w swojej stajni, rodowitego mustanga, kupionego za niebagatelną sumę 400 tysięcy dolarów.
_________________
"O cieniach minionych enigmajskiej kultury łkają miliony tych śmiałków, którzy zasmakowali jej w pierwotnej rozkoszy. By wkrótce zwymiotować. Bo czyż można wyobrazić sobie syntezę większych przeciwieństw niż eklektyczny Wieloświat Filarów, gdzie sprzeczność stanowi fundament bytu? To tutaj, w różnorodności Enigmaium odnajdziesz to czego nie chcesz rozumieć: radość pośród cierpiącego świata."
 
 
KapitanOwsianka 
plotkara

Posty: 2736
Skąd: Od wujcia fotela
Wysłany: 2008-02-07, 13:09   

Okey... Wracamy do normalnej rozgrywki.

Erica i Elizabeth:
Z ulgą powitały świeże powietrze. Max miał rację. Przez to okno można było bezpiecznie zwiać, nie martwiąc się, że uciekinier coś sobie uszkodzi. Niedaleko po prawej ostatni ludzie uchodzili z domu przez tylne wyjście.

Evan i Marc:
Ochroniarz kiwnął głową i gestem potwierdził znak. Dwóch osiłków zaczęło ciągnąć Ballmera w kierunku drzwi, kiedy pojawił się Parker. Co jest? zapytał spoglądając nieufnie na O'Neila. Widać usłyszał ostatnie jego słowa.

Gabie:
Dziewczyna po chwili została sama w tłumie, który uciekł z imprezy. Patrzyła jak Dave wracał do środka i zniknął za drzwiami.

Dave:
Do środka było się ciężko dostać. Musiał poczekać, aż tłum wychodzących z lekka się przerzedzi. Wreszcie jednak przemknął się przez drzwi i znalazł w pustym już prawie pomieszczeniu. Zobaczył w przeciwległym kącie Marca, Maxa i Evana przytrzymywanego przez dwóch ochroniarzy, którzy ciągnęli go w stronę drzwi. Trzeci ochroniarz właśnie zniknął za drzwiami.
_________________
"I'm awesome"
"Two words: no tongues."
"I'm so happy for you I'm gonna go vomit now."

Miewam napady wściekłości.
 
 
Nevi 
Enigmajczyk


Posty: 383
Skąd: Ascendentowo
Wysłany: 2008-02-07, 13:22   

Ballmer na imprezie, czujesz przecież jego smród, nie? - warknął niezbyt miło do niego Marc, idąc w kierunku kuchni, by zawołać sprzątaczki, mające posprzątać ten syf.
_________________
"O cieniach minionych enigmajskiej kultury łkają miliony tych śmiałków, którzy zasmakowali jej w pierwotnej rozkoszy. By wkrótce zwymiotować. Bo czyż można wyobrazić sobie syntezę większych przeciwieństw niż eklektyczny Wieloświat Filarów, gdzie sprzeczność stanowi fundament bytu? To tutaj, w różnorodności Enigmaium odnajdziesz to czego nie chcesz rozumieć: radość pośród cierpiącego świata."
 
 
Gabi. 
sweet&sexy


Posty: 104
Wysłany: 2008-02-07, 13:24   

-Dave...-spojrzała za nim, westchnęła i rozejrzała się patrząc na wszystkich. Może troche się bała tego tłumu, ale nie dawała po sobie tego poznać.
_________________
Poupe de cire poupe de son
Suis-je meilleure suis-je pire
 
 
KapitanOwsianka 
plotkara

Posty: 2736
Skąd: Od wujcia fotela
Wysłany: 2008-02-07, 14:01   

Marc i Evan:
Parker powoli zaczynał orientować się w czym rzecz. O'Neila ponosiła kowbojska fantazja. Oparł rękę na jego ramieniu i odezwał się po raz pierwszy od dawna używając jego imienia: Marc... Daj spokój. To zwykły gnój, nie wart tego... Wyprowadzę go stąd, albo niech wyrzucą go Twoi goryle.

Gabie:
Tłum powoli spokojniał i rzedł. Ludzie chyba powoli uznawali, że impreza jest zakończona. Coraz częściej jakiś samochód wyjeżdżał z posiadłości, chociaż cały czas parę osób kręciło się po podwórzu, licząc chyba na to, że coś jeszcze się wydarzy.
_________________
"I'm awesome"
"Two words: no tongues."
"I'm so happy for you I'm gonna go vomit now."

Miewam napady wściekłości.
 
 
Nevi 
Enigmajczyk


Posty: 383
Skąd: Ascendentowo
Wysłany: 2008-02-07, 14:07   

Marc zatrzymał się gwałtownie i spojrzał na Parkera z autentycznym zdziwieniem na twarzy, zapewne dlatego, że ten użył jego imienia. Jeanx spojrzał z odrazą na Ballmera i nagle uśmiechnął się takim uśmiechem, który nie zwiastował nic dobrego.
Drodzy panowie. - zwrócił się z uprzejmym uśmiechem do ochroniarzy. Zabierzcie go do stajni i tam poczekajcie z nim. Poproście stajennego, żeby zebrał wiadro świeżego końskiego łajna. Aha, i odbierzcie mu kluczyki. - Marc uśmiechnął się z mściwą radością do Evana i odszedł kawałek, ciągnąc ze sobą Parkera i mówiąc do niego tak, by tylko on usłyszał.
_________________
"O cieniach minionych enigmajskiej kultury łkają miliony tych śmiałków, którzy zasmakowali jej w pierwotnej rozkoszy. By wkrótce zwymiotować. Bo czyż można wyobrazić sobie syntezę większych przeciwieństw niż eklektyczny Wieloświat Filarów, gdzie sprzeczność stanowi fundament bytu? To tutaj, w różnorodności Enigmaium odnajdziesz to czego nie chcesz rozumieć: radość pośród cierpiącego świata."
 
 
Caylith 
Her Gothic Majesty:P


Posty: 1403
Skąd: z głębi nocy...
Wysłany: 2008-02-07, 14:38   

- Ej laska.. nie pij tyle bo stracisz figurę! - zaśmiała sie Ricky - dziewczyna z pijackim brzuchem nie mówiąc już o pijackim nosie jest średnio atrakcyjna. - błysnęła zębami
Po czym zabrała jej flaszkę i pociągnęła łyka. I zakorkowała
- Dhooobre...chociaż byłoby lepsze z sola i cytryną... i dość na razie- mruknęła. Po czym zaczęła się żywo rozglądać.
- Myślisz, że już po imprezie? - zapytała dość nieszczęśliwym tonem.
_________________
"- He he... You know what I like about rich kids?"
" [BAAM!] - Nothing..."

"- We're from different worlds"
"- That's not true..."

"Walk like an angel, talk like an angel... Devil in disguise"
 
 
Derriuz 

Posty: 620
Wysłany: 2008-02-07, 16:32   

Dave skrzyżował ramiona na piersi, chwilę obserwując tą dziwną scenkę, ale w końcu zbliżył się do nich powolnym krokiem, nie przejmując się zbytnio czy coś przerywa, czy nie. Zmierzył wzrokiem Marca a następnie Maxa, gdy już stał na przeciw nich.
- Mogę wiedzieć co się stało? - zapytał, unosząc prawą brew ku górze.
 
 
Noise 
Furiat...


Posty: 652
Skąd: Behind you
Wysłany: 2008-02-07, 18:42   

- To się stało, że wasz kochany kolega chciał mi podrzucić śmierdząca bombę chociaż ni cholery nie wiem dlaczego. Na szczęście nie dałem się wyfrajerzyć i pokazałem mu, że potrafię być równie wredny jak on. Niestety niektórzy nie potrafią załatwiać swoich spraw jak mężczyźni. - powiedział patrząc z nienawiścią na O'Neala. - Prawda paniczu? - powiedział, parodiując ton jednego z ochroniarzy, po czym uśmiechnął się złośliwie.
 
 
KapitanOwsianka 
plotkara

Posty: 2736
Skąd: Od wujcia fotela
Wysłany: 2008-02-07, 18:52   

Marc, Dave i Evan:
Parker zmierzył złym spojrzeniem Evana. Ciebie nikt nie pytał... potem wrócił spojrzeniem na Marca O'Neil, jak chcesz. Ale ja bym na Twoim miejscu po prostu go wyrzucił i wziął prysznic. Spróbuję coś uratować z imprezy... powiedział i zbliżył się do Evana Nie mam pojęcia, czemuś się tak zawziął na nas. Wiem tylko tyle, że przyniosłeś pieprzoną bombę na imprezę, na której chciałem się dobrze bawić. Uratowałem Ci dupę... Ale to był ostatni raz. Od teraz jesteś sam. powiedział i zawinął się, by wyjść na zewnątrz.

Gabie, Erica i Elizabeth:
Ludzie zaczęli się zbierać na parkingu i podjeździe. Teraz została chyba mniej jak połowa poprzedniej ilości gości, a i ci ludzie chcieli już się zbierać.
Nagle jednak przyciągnął wszystkich długi gwizd. To Max stał na pace jakiegoś pickupa Ej! krzyknął Chyba nie pozwolimy, żeby wybryk kretyna popsuł nam zabawę co? zapytał, ale odpowiedzi nie było Wy czterej! Bierzcie beczki i na plażę... Gabie, w bagażniku mojej impali są dwa koce. rzucił jej kluczyki. Scott! Ty masz w bagażniku fajny sprzęt. Bierz samochód i jedź za mną. A wy dziewczyny... Zgarnijcie jakichś chłopaków i weźcie drewno na ognisko. Jest po drugiej stronie domku. Ludzie zaczęli chwytać ideę i nagle znalazły się dodatkowe koce, jakieś zwałowane butelki alkoholu i pomysły na rozkręcenie imprezy.

A my zrobimy przeniesienie akcji...
_________________
"I'm awesome"
"Two words: no tongues."
"I'm so happy for you I'm gonna go vomit now."

Miewam napady wściekłości.
 
 
KapitanOwsianka 
plotkara

Posty: 2736
Skąd: Od wujcia fotela
Wysłany: 2008-02-07, 19:04   

Evan i Marc:
Evan siedział w stajni, przynajmniej waliło tutaj jak w stajni, ale co to za różnica, skoro i tak walił śmierdzącą bombą. Dwóch ochroniarzy nie miało większych problemów z przytarganiem go tutaj i przykuciem do jednego z drewnianych bali podtrzymujących strop. Przynajmniej wyglądały na takie, które strop podtrzymywały, ale mogły być równie dobrze tylko ozdobami.
Marc stał opodal z ręcznikiem w ręku i nowymi ciuchami już przygotowanymi przez służbę.

Ludzie na plaży:
Ognisko szybko się rozpaliło. Muzyka sączyła się z głośników umieszczonych w bagażniku samochodu Nathana. Dwie beczki stały koło siebie, na kilku kocach siedziało parę osób. W sumie było tego jakieś ze trzydzieści. A mimo to zabawa była dobra i szybko wracały humory. Parę osób tańczyło w rytm gniewnej muzyki.
_________________
"I'm awesome"
"Two words: no tongues."
"I'm so happy for you I'm gonna go vomit now."

Miewam napady wściekłości.
 
 
Caylith 
Her Gothic Majesty:P


Posty: 1403
Skąd: z głębi nocy...
Wysłany: 2008-02-07, 19:13   

Z flaszką tequilli pod pachą (drugą jej gwizdnęła Elly i pognała w bliżej nieokreślonym kierunku) Ricky rozejrzała się z irytacją szukając jej a potem z ciekawością. Zbudził się duch odkrywcy i polazła kawałek sprawdzić czy szalona kumpela gdzieś się nie szwęda w okolicy. Przedreptawszy parę metrów zauważyła w okolicy jakiś taras wychodzący na morze. Ell nigdzie nie było.
- Dobra.. może stąd wiedźmę wyczaję - mruknęła i wlazła na taras rozglądając się na plaży za ciemną znajomą głową. Po chwil westchnęła przestępując z jednej zmęczonej nogi na drugą i stanęła w końcu na jednej ściągając buta którego szpilka swoje już zrobiła.
- Oki.. na drugi raz przyjdę boso...
_________________
"- He he... You know what I like about rich kids?"
" [BAAM!] - Nothing..."

"- We're from different worlds"
"- That's not true..."

"Walk like an angel, talk like an angel... Devil in disguise"
 
 
KapitanOwsianka 
plotkara

Posty: 2736
Skąd: Od wujcia fotela
Wysłany: 2008-02-07, 19:18   

Stała tak przez chwilę na szczycie schodów prowadzących na plażę. Wiatr przyjemnie owiewał twarz. Na dole słychać było dźwięki zabawy i widać było ognisko, które już wesoło trzaskało. Nie zauważyła, kiedy Parker oparł się na drewnianej barierce koło niej. Steinbeck... powiedział, a kiedy spojrzała na niego zdziwiona wyjaśnił lekko pochylając się nad wydmą. Ta książka, którą miałem w torbie... "Of mice and man".
_________________
"I'm awesome"
"Two words: no tongues."
"I'm so happy for you I'm gonna go vomit now."

Miewam napady wściekłości.
 
 
Caylith 
Her Gothic Majesty:P


Posty: 1403
Skąd: z głębi nocy...
Wysłany: 2008-02-07, 19:23   

Zdjęła drugiego buta i ustawiła je porządnie obok siebie po czym oparła sie o barierkę obok Parkera i z zamyśleniem spojrzała na niego.
- "Naprawdę sprytny gość rzadko kiedy bywa porządnym człowiekiem." - zacytowała bezbłędnie i lekko sie uśmiechnęła.
- Czytałam szmat czasu temu. Dobra...ale w jednym przypadku myślę, że Steinbeck nie ma racji z tym cytatem. - dodała spokojnie przenosząc wzrok na morze.
_________________
"- He he... You know what I like about rich kids?"
" [BAAM!] - Nothing..."

"- We're from different worlds"
"- That's not true..."

"Walk like an angel, talk like an angel... Devil in disguise"
 
 
KapitanOwsianka 
plotkara

Posty: 2736
Skąd: Od wujcia fotela
Wysłany: 2008-02-07, 20:05   

Erica:
Parker uśmiechnął się pod nosem. No proszę... Więc jednak potrafisz być miła. powiedział cicho i spojrzał na swoje splecione dłonie. "Człowiek zbyt samotny musi być chory". dodał i podniósł spojrzenie niebieskich oczu na Ricky, milczenie trwało chwilę, a potem Max zdecydował się zmienić temat i atmosferę. So, there is a name behind "Ricky"? zapytał uśmiechając się ciepło.
_________________
"I'm awesome"
"Two words: no tongues."
"I'm so happy for you I'm gonna go vomit now."

Miewam napady wściekłości.
 
 
Caylith 
Her Gothic Majesty:P


Posty: 1403
Skąd: z głębi nocy...
Wysłany: 2008-02-07, 20:14   

Obie brwi podjechały do góry a potem parsknęła śmiechem na komentarz o jej charakterze.
- Aye... Ricky to skrót od Erica. Nie przepadam za nim... strasznie ugłaskane. Dlatego znajomi skracają je do Ricky. Bardziej pasuje do takiej jędzy - puściła oko.
Potem przypomniała sobie o flaszce która stała obok butów podniosła ją, wyciągnęła korek zębami i wypiła łyka tequili.
- Szkoda, żeby się zmarnowała.. chociaż bez cytryny i soli to żadna tequilla...Want some? - zapytała wyciągając butelkę do Parkera. - Na zgodę?
_________________
"- He he... You know what I like about rich kids?"
" [BAAM!] - Nothing..."

"- We're from different worlds"
"- That's not true..."

"Walk like an angel, talk like an angel... Devil in disguise"
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Neil Gaiman- blog w polskiej wersji językowej


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

Nasze bannery

Współpracujemy:
[ Wydawnictwo MAG | Katedra | Geniusze fantastyki | Nagroda im. Żuławskiego ]

Zaprzyjaźnione strony:
[ Fahrenheit451 | FantastaPL | Neil Gaiman blog | Ogień i Lód | Qfant ]

Strona wygenerowana w 0,54 sekundy. Zapytań do SQL: 14