To musimy pić na zgodę? zapytał spoglądając na nią. Erica to bardzo ładne imię. I myślę, że wcale nie jesteś taką jędzą. Oparł się na jednym łokciu, tak że mógł z nią rozmawiać, bez wykrzywiania sobie głowy na bok. Mówiłaś, że wiszę Ci dwie odpowiedzi. A druga? butelki jednak nie wziął.
_________________ "I'm awesome"
"Two words: no tongues."
"I'm so happy for you I'm gonna go vomit now."
Wzruszyła ramionami i odstawiła flaszkę na ziemię. Potem wyprostowała się i oparła brodę na łokciu.
- Zdążyłam zapomnieć o co chciałam zapytać. Pewnie to było jakieś strasznie głupie pytanie więc może lepiej, że zapomniałam... ale jeśli nadal chce ci sie grac w "truth or dare" masz szansę się dowiedzieć paru mrocznych sekretów. Obiecuje mówić prawdę. A w międzyczasie wymyśle coś co mnie ciekawi.
_________________ "- He he... You know what I like about rich kids?"
" [BAAM!] - Nothing..."
"- We're from different worlds"
"- That's not true..."
"Walk like an angel, talk like an angel... Devil in disguise"
Parker uśmiechnął się. Szczerze i ciepło. Nie był to ten wypracowany uśmiech, mający zarwać każdą możliwą laskę. Znam fajną knajpkę na molo... Jest otwarta prawie całą noc. No i podają tam świetne lody. powiedział wesoło i odbił się od barierki. Masz może ochotę?
_________________ "I'm awesome"
"Two words: no tongues."
"I'm so happy for you I'm gonna go vomit now."
Zmieszanie na moment pojawiło sie na twarzy Ricky gdy zdumienie walczyło o lepsze z podejrzeniem, ale potem uśmiech błysnął w jej oczach. Zaczynała lubić tego kolesia.
- A what a hell.. sure... ale ty stawiasz.
Oparła ręce na barierce w taki sposób jak na drzwiczkach swojej BMKi i sprężyście sie odbiwszy przerzuciła obie nogi jednocześnie przez nią i wylądowała na piasku.
- Nie żal ci imprezy tam? - zapytała sięgając po buty i machając nimi w kierunku ogniska i balujących ludzi.
_________________ "- He he... You know what I like about rich kids?"
" [BAAM!] - Nothing..."
"- We're from different worlds"
"- That's not true..."
"Walk like an angel, talk like an angel... Devil in disguise"
Nie... Uratowałem imprezę, w poniedziałek tylko o tym będą mówili. powiedział patrząc na schodki. Potem przeniósł wzrok na Ericę i mruknął pod nosem What a hell... przeskoczył przez barierkę i ruszył po wydmie na dół. Z resztą, wolę Twoje towarzystwo. To tylko kawałek... Nie zimno Ci? zapytał, ale nie poczekał na odpowiedź, tylko ściągnął jasną kurtkę i narzucił ją na ramiona dziewczyny. Po czym wsunął dłonie w kieszenie czarnej bluzy i zaczął schodzić po wydmie na plażę.
_________________ "I'm awesome"
"Two words: no tongues."
"I'm so happy for you I'm gonna go vomit now."
- Hej... - głos Chillmana rozległ się za plecami Gabie. Przyglądał się jej chwilę z rękami w kieszeniach, ale zaraz wyjął je, by dłoń położyć na jej ramieniu, siadając obok.
- Wybacz, że wtedy Cię zostawiłem, chciałem wiedzieć what the hell is goin' on. - powiedział z przepraszającym uśmiechem na twarzy.
Machając butami schodziła sprężyście na dół wyraźnie ciesząc się piaskiem przesypującym się między palcami stóp.
- Więc o to chodzi, no nie?- zapytała z ciekawością - W środku jesteś tym czym ja jestem na zewnątrz tyle że ja jestem na tyle głupia by tego nie ukrywać. Niech widzą to co chcą widzieć.
Chwilę milczała.
- Może to jest właściwe rozwiązanie Max... nikt nie ośmiesza tego co uważasz za cenne...
Chwile dreptała w zamyśleniu by po chwili zaśmiać sie cichym głębokim śmiechem.
-I dzięki za kurtkę ale nigdy mi nie jest zimno - powiedziała ale kurtki nie zdjęła przez czystą damską przewrotność. - A poza tym... też lubię twoje towarzystwo... there's more there than meets the eye...
_________________ "- He he... You know what I like about rich kids?"
" [BAAM!] - Nothing..."
"- We're from different worlds"
"- That's not true..."
"Walk like an angel, talk like an angel... Devil in disguise"
Parker uśmiechnął się A miało być zawieszenie broni... spojrzał na nią krytycznie, zmierzył od stóp do głów i dodał Nieźle Ci w moich rzeczach. Powinnaś je nosić częściej. I znów zaczął działać jego wrodzony urok, którego nie można mu było odmówić. Spoważniał dopiero po chwili, gdy już ściągnął buty i skarpetki. Ale nie przyszło Ci do głowy, że ja właśnie taki jestem? Mam swoje wartości, ale uwielbiam też bananowy świat. zatrzymał się, zmrużył oczy i spojrzał na nią pod kątem. Lubię lans... Lubię być popularny. Ale nie oceniam ludzi przez pryzmat tego jak się ubierają, jakiej muzyki słuchają i jak bardzo są popularni. Ty też nie powinnaś. tutaj się na moment zatrzymał, a potem objął ja po przyjacielsku i ruszył dalej w kierunku mola.
_________________ "I'm awesome"
"Two words: no tongues."
"I'm so happy for you I'm gonna go vomit now."
Na tekst o zawieszeniu broni popatrzyła na niego oczkami niewinnego skrzywdzonego jelonka...aczkolwiek średnio jej to wyszło bo oczy sie jednocześnie śmiały.
- Ależ ja nie miałam na myśli nic złego... po prostu uczę się ciebie. Skoro mamy sie nie kąsać co chwila i nie uprawiać gierek słownych to muszę spróbować cię poznać. Będę dość często trafiać kulą w płot więc się z łaski swojej nie dąsaj - sprzedała mu sójkę w bok.
- A skoro nieźle mi w twoich ciuchach to skonfiskuje ci kurtkę. Buty skarpetki gacie i całą resztę możesz zachować... raczej w tym bym sie utopiła... zresztą, ja?... w męskich gaciach? - i zaczęła sie śmiać na sama myśl o tym, pozwalając się objąć.
_________________ "- He he... You know what I like about rich kids?"
" [BAAM!] - Nothing..."
"- We're from different worlds"
"- That's not true..."
"Walk like an angel, talk like an angel... Devil in disguise"
W męskich gaciach... To zależy w jakiej sytuacji. Dziewczyny w męskiej bieliźnie potrafią być podniecające. powiedział z szerokim uśmiechem na twarzy. Molo powoli się zbliżało, ognisko oddalało.
Przeniesienie akcji dla Parkera i Erici...
_________________ "I'm awesome"
"Two words: no tongues."
"I'm so happy for you I'm gonna go vomit now."
Ell przez chwilę krążyła między ludźmi w poszukiwaniu koleżanki. Szybko doszła do wniosku, że szpilki i piasek nie współpracują tak, jakby tego oczekiwała. Z butami w jednej ręce i butelka tequili w drugiej powędrowała w stronę morza. Obraz, który ukazał się jej oczom rozbawił ją do żywego.
-Ohh girl, who is your daddy now?- roześmiała się sama do siebie patrząc na znikającą w oddali parę. Przechodząc koło ogniska podała w połowie pustą butelkę tequili w przypadkowe ręce. Zdążyła jeszcze poprosić kogoś o ognia i nieśpiesznym krokiem wróciła na parking przed domem.
_________________ Myślisz nie mów...
Mówisz nie pisz...
Piszesz nie podpisuj się...
Gabie i Dave siedzieli razem, przytuleni do siebie i wpatrzeni w ciemne morze. Obok ognisko trzaskało wysoko, na około niego tańczyli ludzie, ale kamera skupiała się tylko na tej dwójce. Powolutku najeżdżała na ich twarze, by po chwili zrobić płynne przejście do...
... W końcu nie ma uniwersalnego wzoru na to jak zostać najsłodszą parą w szkole. Parą, która staje się synonimem stałości i której już nie można sobie wyobrazić osobno, lub z innymi partnerami...
... by po chwili zrobić płynne przejście do stajni, gdzie Marc wycierał dłonie i uśmiechał się paskudnie. W zasadzie w ciemnościach widać było tylko ten uśmiech i oczy, które szykowały coś paskudnego. Evan odruchowo poczuł skurcze w brzuchu, powoli ogarniał go strach. A kamera najeżdżała na twarz chłopaka, która coraz bardziej się pociła. Więzy nie puszczały. Za to kamera odjechała na bok i przeniosła nas na...
... Ani nie wyjaśni się decyzjami czy planowymi posunięciami tego, że zostało się całkiem samemu. Bo raczej nikt nie planuje tego, że potencjalny przyjaciel na śmierć i życie odwróci się w momencie kryzysu lub błędu...
... za to kamera odjechała na bok i przeniosła nas na parking, gdzie Elizabeth z głośnym rykiem i piskiem opon wyjechała w drogę powrotną do domu. Kamera odprowadziła ją ładnym zaciemnieniem i przeniosła akcję do...
... albo tego, że przyjaciółka, z którą miało się imprezować znajdzie sobie faceta, który jest uosobieniem tego wszystkiego, z czego obie nawykły się śmiać...
Na specjalnym tarasie, na którym znajdował się spory barek jak również spory basen w kształcie zbliżonym nieco do rozgwiazdy. Wokół oczywiście były leżaki, na których właśnie leżeli Dave i Marc, z czego O'Neal właśnie skręcał dwa wielkie piękniutkie, idealnie długie na 4 cale jointy, które pieszczotliwie nazywał Jamesikami. Wreszcie skończył i podał jednego z nich Dave'owi, jednocześnie wyjmując piękną, srebrną żarową zapalniczkę.
Destroy Babilon, maaan!
_________________ "O cieniach minionych enigmajskiej kultury łkają miliony tych śmiałków, którzy zasmakowali jej w pierwotnej rozkoszy. By wkrótce zwymiotować. Bo czyż można wyobrazić sobie syntezę większych przeciwieństw niż eklektyczny Wieloświat Filarów, gdzie sprzeczność stanowi fundament bytu? To tutaj, w różnorodności Enigmaium odnajdziesz to czego nie chcesz rozumieć: radość pośród cierpiącego świata."
- Puścić ich z dymem, hehe - mruknął, wyciągając swoją zapalniczkę i podpalając jointa. Zaciągnął się i potrzymał dym najdłużej jak potrafił i w końcu wypuścił go z głośnym westchnieniem.
- O kurwa! I w końcu nie zadzwoniłem... - mruknął cicho, wyciągając komórkę - Lepiej zrobię to, zanim się zjaramy, bo jeszcze pomyśli, że nie mówię poważnie... - dodał, wybierając spośród listy kontaktów numer do gościa od wszelakiej broni. Dawno z nim nie gadał, w zasadzie to nie było takiej potrzeby.
Marc odpalił zapalniczkę i spokojnie popatrzył na jej niebieski płomień. Zbliżył go nieco do końca jointa, rozkoszując się chwilą przed rozkoszą zmiany świadomości, która zbliżała go zawsze do świata, potęgowała każde odczucie, każde uczucie, które tylko mogło się w O'Nealu pojawić. Wreszcie płomień dotknął końca Jamesika i Marc wolno, z namysłem, zaciągnął się pięknie pachnącym dymem, który znalazł swój locus w płucach chłopaka i nie chciał się stamtąd wydostać. Wreszcie, gdy już płuca odmówiły posłuszeństwa, a mózg spanikowany wysyłał sygnały do mózgu wołając "tlenu! tlenu!", Marc wypuścił ogromny kłęb dymu i ryknął radosnym śmiechem.
Maaaan, smoke it! Smoke it! Kill this fucking Babilon! - Marc gwałtownie się zerwał, czując pierwszy, tak cudowny zastrzyk do działania; z całej wysokości spojrzał na Dave'a i po raz kolejny głęboko się zaciągnął.
A co załatwiasz?
_________________ "O cieniach minionych enigmajskiej kultury łkają miliony tych śmiałków, którzy zasmakowali jej w pierwotnej rozkoszy. By wkrótce zwymiotować. Bo czyż można wyobrazić sobie syntezę większych przeciwieństw niż eklektyczny Wieloświat Filarów, gdzie sprzeczność stanowi fundament bytu? To tutaj, w różnorodności Enigmaium odnajdziesz to czego nie chcesz rozumieć: radość pośród cierpiącego świata."
Mimowolnie uśmiech pojawił się na jego twarzy, szeroki i błogi, a oczy wbiły się w niebo tego pięknego dnia. Nice shit... - przemknęło mu przez myśl. Słuchając sygnału w słuchawce i czekając, aż znajomy odbierze, odpowiedział tylko:
- Zaraz usłyszysz - i począł przyglądać się z uwagą jointowi, trzymanemu w ręku, by za chwilę zapytać - Where'd you get this? - nie odrywając wciąż wzroku od skręta. Po nim nie spodziewał się, że mógłby sprowadzać dobry towar, w końcu ma Shabby'ego, a on, o ile się nie mylił, był w tym niezły.
Marc w pełni rozkoszował sie stan, jaki uzyskał dzięki działaniu THC, w tej chwili - w sobie tylko znanym rytmie - chodził wokół leżaków, gibiąc na boki i cały czas paląc jointa. Wypuszczone chmury dymu wirowały w powietrzu, cały czas zmieniając swoje kształty na bardziej i bardziej fantastyczne i pobudzające wyobraźnię, oczywiście do czasu, aż się rozwiały na wiaterku.
Man, to jest White Widow, zajebista sativa, która zmiata każdego z nóg. Ponad 25% zawartości THC w topach. A mam ją... kurwa, od kogo ją mam?! - Marc zatrzymał z się z komiczną miną na twarzy, a potem ryknął śmiechem.
_________________ "O cieniach minionych enigmajskiej kultury łkają miliony tych śmiałków, którzy zasmakowali jej w pierwotnej rozkoszy. By wkrótce zwymiotować. Bo czyż można wyobrazić sobie syntezę większych przeciwieństw niż eklektyczny Wieloświat Filarów, gdzie sprzeczność stanowi fundament bytu? To tutaj, w różnorodności Enigmaium odnajdziesz to czego nie chcesz rozumieć: radość pośród cierpiącego świata."
Dave zawtórował kumplowi śmiechem, gdy obserwował go jak łazi w kółko i gdy w końcu jego kontakt odebrał przywrócił poważny wyraz na twarz, jakby sądził, że rozmówce może go w tej chwili zobaczyć.
- Hey, man, long time no talk. Gotta favor to ask you... To make it short - potrzebuję spluwy. A konkretniej Beretty 92FS, chyba, że polecisz mi lepszą wersję - powiedział i wyczekując odpowiedzi zerknął na kumpla raz jeszcze, a na jego twarzy znów, mimowolnie, pojawił się uśmiech.
Marc gdy usłyszał o broni, zwalił się na ziemię ze śmiechu. Joint potoczył się po powierzchni dachu i znieruchomiał stopę od niego. Jeanx nadal śmiał się. Chillman z giwerą! Chino! Chino! Kolejny Chino! Normalnie mafia kurwa!
_________________ "O cieniach minionych enigmajskiej kultury łkają miliony tych śmiałków, którzy zasmakowali jej w pierwotnej rozkoszy. By wkrótce zwymiotować. Bo czyż można wyobrazić sobie syntezę większych przeciwieństw niż eklektyczny Wieloświat Filarów, gdzie sprzeczność stanowi fundament bytu? To tutaj, w różnorodności Enigmaium odnajdziesz to czego nie chcesz rozumieć: radość pośród cierpiącego świata."
93-R może strzelać seriami po trzy, ale jest droższy. powiedział spokojnie głos w słuchawce. Oba mam na składzie. Znajdziesz mnie przy warsztacie na trzeciej w Chino. Dziś koło 23. Pasuje?
_________________ "I'm awesome"
"Two words: no tongues."
"I'm so happy for you I'm gonna go vomit now."
- Niech będzie 93-R, na brak kasy nie narzekam. Co do godziny... Sure... Hold on for second - przykrył dłonią telefon, odejmując go nieco od ucha z szerokim uśmiechem na gębie
- Też czegoś chcesz? - zapytał, ale wątpił jakoś, by kumpel miał zamiar o coś sensownego prosić. Ale na wszelki wypadek chciał zapytać.
Marc podniósł swoje ciało, z niejakim trudem oczywiście. Potem podniósł swojego jointa i spojrzał rozbawionym wzrokiem na Chillmana.
To samo, dwa razy, bro! - wziął kolejnego bucha i nagle zapatrzył się w przestrzeń, która rozpościerała się przed nim niesamowitym widokiem.
_________________ "O cieniach minionych enigmajskiej kultury łkają miliony tych śmiałków, którzy zasmakowali jej w pierwotnej rozkoszy. By wkrótce zwymiotować. Bo czyż można wyobrazić sobie syntezę większych przeciwieństw niż eklektyczny Wieloświat Filarów, gdzie sprzeczność stanowi fundament bytu? To tutaj, w różnorodności Enigmaium odnajdziesz to czego nie chcesz rozumieć: radość pośród cierpiącego świata."
Dave uśmiechnął się tylko i uniósł telefon do ucha z wyluzowanym wyrazem twarzy.
- Znajdziesz cztery sztuki? - zapytał, wzrok wbijając w przestrzeń, w którą wgapiał się jego kumpel.
Marc uśmiechnął się szeroko i podszedł do barku, który stał na dachu. Wziął z niego dwie butelki Dr. Peppera i wrócił do Dave'a. Podał mu jedną z nich, wcześniej otwierając.
S-U-S-Z-Y. Tak zwany kapeć w ustach, albo kiep, albo kiepson, albo cholera wie co. Tak czy inaczej, suszy. Drink it, my bro. It isn't some kinda fuckin' poison, it's good old Dr. Pepper! - Marc wiedział, że pieprzy już trochę bez sensu, ale no cóż - najróżniejsze myśli przeskakiwały mu z jednego neuronu na drugim, zataczając się nieco od głowy, w której szalało zbawienne, cudowne, absolutnie piękne w swej boskości THC. Myśli Jeanx'a zwykle skupiające się na lansie, dupach, znajomych i dobrej zabawie, teraz spadły na inny - bardziej metafizyczny tor - ale tam się gubiły, plątały, mieszały z chęciami czysto cielesnymi, znaczy seks, wódka, trawa, papierosy.
Loooooook at the SUN! Look at this round piece of crap!
_________________ "O cieniach minionych enigmajskiej kultury łkają miliony tych śmiałków, którzy zasmakowali jej w pierwotnej rozkoszy. By wkrótce zwymiotować. Bo czyż można wyobrazić sobie syntezę większych przeciwieństw niż eklektyczny Wieloświat Filarów, gdzie sprzeczność stanowi fundament bytu? To tutaj, w różnorodności Enigmaium odnajdziesz to czego nie chcesz rozumieć: radość pośród cierpiącego świata."
Kurwa, wypowiadasz komuś wojnę? Pamiętaj, że jesteś tylko gówniarzem z Newport. Dave był pewien, że gość pokręcił głową. Usłyszał westchnienie. Musisz mieć kasę... O 23 i nie będę czekał. Mam nadzieję, że nie dzwonisz z komórki?
_________________ "I'm awesome"
"Two words: no tongues."
"I'm so happy for you I'm gonna go vomit now."
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum