Przekleństwa to rzecz ludzka, ale czy aby na pewno?
Wcale nie rzadko możemy spotkać się z ludzmi ktorzy przeklenstw używają jako tzw. przerywników, co osobiście moim zdaniem nie jest w żadnym stopniu pozytywnym świadectwem kultury osobistej.
Bywają momenty że człowiekowi ciśnienie skacze, krew zalewa go z kazdej mozliwej strony, wszystkie czerwone lampki ostrzegawcze żarzą się na czerwono, wtedy trzeba użyć przekleństwa ,które jest ratunkiem dla naszego przegrzewającego się systemu.
Jaki jest wasz stosunek do słów z gatunku niecenzuralnych ?
Sami używacie ich często, czy może tylko w momentach zupełnej desperacji, w celu naprawienia degenerujacego się systemu?
Ja osobiście staram się jak moge ograniczajac przekleństwa do minimum.
Niestety nie moge powiedzieć że zawsze udaje się ujarzmić chęć podkreślenia zdania, wyładowania negatywnyh emocji...
Raczej nie zdarza mi się używać niecenzuralnego słownictwa w charakterze przerywnikowym, taką formę uważam za najgorsze, nałogowe już stadium zarezerwowane dla wytrawnych przeklinaczy.
Troche razi mnie, kiedy ktoś zdecydowanie zbyt często użwa przekleństw w rozmowie ze mną.
Tyle o przekleństwach. Zapraszam serdecznie do rozmowy, przedstawiania swoich opinii, przykładów.
Chciałbym w tym temacie poruszyć także problem poprawności w użyciu języka.
Sam nie jestem od tego żadnym specjalistą, ale uważam że warto o tym rozmawiać.
Pewno kazdy z was słyszał o komercyjnym serialu ''Na Wspólej'' gdzie tytułowa ''Wspólna'' to ulica.
Jak polacy mają mówić poprawną polszczyzną kiedy w mediach bardzo czesto podaje im się jak na tacy... właśnie niepoprawną forme językową?
''Przy Wspólnej'' byłoby chyba znacznie lepiej.
Politycy tez nie dają zbyt dobrego przykładu, z czym często można spotkać się w mediach.
Zapraszam do rozmowy.
_________________ ''Imagination will often carry us to worlds that never were. But without it we go nowhere''
wszystko zależy od miejsca i okazji, przy mojej osiemdziesięcioletniej cioci nawet się nie zająknę, ale jak jestem w towarzystwie kumpli z lasu to zdarza się bluzgac bez opamiętania
Przekleństwa... Trochę śmieszny temat. Niby są to tylko słowa, a jednak gdy ktoś sypie nimi jak ze skarpety potrafią one uprzykrzyć rozmowę. Coś w tym jest... Może dlatego, że są one w znakomitej większości związane z seksem, który jeszcze pozostaje wstydliwym tematem? Ciekawe czy pewnie zmiany zachodzące w tej sferze coś zmienią...
Ciężko jest również określić co to jest przekleństwo. Jasne, są pewne słowa, które uchodzą za wulgarne, ale czy na przykład "kurde" też takowym jest? Znam gro osób, które tak uważa a i nie jest to jedyne slowo budzące "kontrowersje".
Jeśli chodzi o mnie - staram się jak najrzadziej uciekać do tych "ostrzejszych form retoryki". Choć przyznaję, iż czasami sypnę jakimś sznureczkiem... Cóż, bywało gorzej.
Co do poprawności językowej - tutaj jestem zdecydowanie bardziej konserwatywny. Staram się aby mój język nie odbiegał za bardzo od tego co można przyjąć za poprawne wysławianie się, choć tutaj też różnie z tym bywa. Gdy ktoś mi zwraca uwagę(w odpowiedni sposób oczywiście) zawsze poprawiam błąd. Nie raz przyłapałem się także na poprawianiu innych. Język jest dla mnie ważnym elementem naszej tożsamości i chciałbym aby go nie oszpecano nazbytnio.
_________________ "Wycinamy pędy i drzewa rąbiemy,
Depczemy korzenie, nasiona palimy,
Nadchodzi ulewa i gleba odpływa,
Pozostaje kamień oraz ciężka glina.
W zielonych łańcuchach nasze ciała gniją.
Ciała wciąż ruchome, chociaż już nie żyją."
Ja osobiście dziele przekleństwa na te twarde i miękkie , podobnie jak z podziałem narkotyków, jedne są miekkie, rzekomo mniej szkodliwe, drugie te bardziej szkodliwe to twarde.
Mysle ze podobnie jest z przekleństwami , niektóre wcale nas nie ruszają, takie w moim rozumieniu uchodzą za malo szkodliwe, inne mocno nam przeszkadzają i to one kwalifikuja się pod te bardziej szkodliwe.
"Kurde'' zaliczam do miekkich.
Raczej nie hamuje się, jezeli mam zamiar uzyc tego slowa, przynajmniej w sytuacjach nieoficjalnych .
W sytuacjach oficjalnych chyba niezbyt wypada używać słowa ''kurde'',juz samo to jest dla mnie jakims dowodem na to, ze slowa tego typu maja wage przeklenstwa czy slowa nieodpowiedniego, moze niewielka ,ale jednak cos w tym jest.
_________________ ''Imagination will often carry us to worlds that never were. But without it we go nowhere''
Jestem wielkim fanem przekleństw, o ile tylko są umiejętnie sprzedane. Sypanie kurwami w formie przecinka mija się z celem. Jest to po prostu chamskie i niesmaczne, i niestety czasem mi się zdarza. Zwłaszcza gdy jestem poirytowany lub rozdrażniony ewentualnie gdy z kumplami trochę wypijemy. Ot, taka męska tradycja Zawsze byłem zdania, że ta sama "kurwa" umieszczona w zdaniu jako perła wieńcząca puentę nadaje tylko smaku i pikanterii. Uważam też, że przekleństwa są integralną częścią języka polskiego, naszą chlubną spuścizną dla przyszłych pokoleń i nie powinniśmy ich się wypierać, tylko nauczyć się z nich odpowiednio korzystać. Brzmienie polskich przekleństw jest piękne. Chętnie sparafrazowałbym słowa Marii Peszek: "i lubię ten smak gdy w ustach mam słowo fak" owo słowo zastąpiłbym dowolnym polskim przekleństwem. Oczywiście co innego jest używanie przekleństw jako ekspresjonizmów, a co innego gdy używamy ich ad personam. Nie chwalę i nie popieram. Kiedy używam? Kiedy jestem pewien, że mogę, że kogoś nie urażę. Gdy jestem w nowym towarzystwie zawsze się powstrzymuję, ale jak już ktoś zacznie to bardzo chętnie wtóruję.
Co do poprawności. Nie jestem jakimś językowym faszystą ale gdy czasem włączę radio lub telewizor to skóra mi cierpnie nie powiem gdzie (a raczej na czym)
Jestem wielkim fanem przekleństw, o ile tylko są umiejętnie sprzedane.
Spellu!
Spellsinger napisał/a:
Uważam też, że przekleństwa są integralną częścią języka polskiego, naszą chlubną spuścizną dla przyszłych pokoleń i nie powinniśmy ich się wypierać, tylko nauczyć się z nich odpowiednio korzystać.
Ludu ZB, słuchaj filologa, albowiem mądrze prawi.
Kwestia poprawności językowej nie wiążę się dla mnie w żaden sposób z przekleństwami.
Mój faszyzm względem własnej i cudzej polszczyzny powoli zaczyna obrastać legendą, a mięchem rzucam wcale często- zwłaszcza w chwilach silnej irytacji, bezsilności lub rozczarowania. Ot, choleryczka ze mnie. : P
Jedyna inwektywa, jakiej sporadycznie używam mówiąc o kimś(przypadki,w których uraczyłam takim zwrotem samego zainteresowanego można policzyć na placach jednej ręki), to skurwysyn lub skurwiel.
Dla mnie poprawne używanie języka polskiego jest elementem patriotyzmu (ale zabrzmiało, nie?). A przekleństwa są elementem języka... Jednakowoż, żeby wywarły odpowiednie wrażenie, muszą być stosowane bardzo rozważnie i z dużym umiarem. A największą sztuką jest spostponować wroga przy użyciu samych cenzuralnych słów tak, żeby dopiero po jakimś czasie do niego dotarło, że właśnie oberwał.
Gdy jestem wściekła i same niecenzuralne wyrazy cisną mi się na usta, to staram się kląć tak, żeby nikt mnie nie słyszał (zamknięty samochód, pusty dom) - przeklinająca kobieta to IMHO jedno z najobrzydliwszych zjawisk w przyrodzie.
_________________ Niewiedza nie jest prostym i biernym brakiem wiedzy, ale jest postawą aktywną; jest odmową przyjęcia wiedzy, niechęcią do wejścia w jej posiadanie, jest jej odrzuceniem.
Karl Popper
- przeklinająca kobieta to IMHO jedno z najobrzydliwszych zjawisk w przyrodzie.
Zgadzam się z tą opinią w każdym jej calu.
Nie wiem dlaczego, ale kiedy słyszę bezpardonowo przeklinającą kobiete, kojarzy mi się ona z czymś prymitywnym , trace wtedy siłę .
Nie potrafie jednak uzasadnic, dlaczego właśnie tak to odczuwam.
_________________ ''Imagination will often carry us to worlds that never were. But without it we go nowhere''
Zdarza mi się zakląć, ale sporadycznie i dla podkreślenia wagi słów. Staram się też pisać względnie po polsku, ale wychodzi mi to różnie
_________________ Potem poszłyśmy do robaków, które wiły się i kłębiły w suchej czerwonej glebie. Przewracały błoto i uśmiechały się w swój robaczy sposób, białe, tłuste i bezokie.
-Myślimy, ze słuszne jest i właściwe dla dziewczyny, by umarła. Dziewczyny muszą umierać, jeśli robaki mają jeść, jest w najwyższym stopniu słuszne, aby robaki jadły.
- przeklinająca kobieta to IMHO jedno z najobrzydliwszych zjawisk w przyrodzie.
Dlaczego? Jeśli zrobi to "umiejętnie", tak jak to określił Spellu, będzie to brzmiało równie dobrze jak w ustach mężczyzny. Natomiast gdy będzie "wrzucała" na lewo i prawo da to efekt tak samo nieprzyjemny jak w wykonaniu faceta. Ja w tej kwestii jakoś specjalnie nie rozgraniczam.
_________________ "Wycinamy pędy i drzewa rąbiemy,
Depczemy korzenie, nasiona palimy,
Nadchodzi ulewa i gleba odpływa,
Pozostaje kamień oraz ciężka glina.
W zielonych łańcuchach nasze ciała gniją.
Ciała wciąż ruchome, chociaż już nie żyją."
Nie używam za czesto przekleństw, nawet sądzę, że czasami za mało, bo wstyd w towarzystwie sypnąć "kurwą", zwłaszcza w towarzystwie niewiast.
Co do przekleństw wypowiadanych przez kobiety. Mam tu chyba jakies zboczenie, bo gdy mięsem rzuca "lasencja" o krzykliwym głosie to mam ochotę już więcej jej nie słuchac. Kiedy jednak zazwyczaj niewiasta o niezwykle kobiecym, wspaniałym głosie powie brzydkie słowo, to to nawet piękne jest, pełne wdzięku i gracji. Takie... Fascynujące, o! xD
_________________ Jam jest Aexalven Fendadra, prawa Racica Pięknej Sarenki.
Wstąp do Kościoła Sareńskiego, sprzymierz się z Sarenką i pokonaj złego Swinetana i jego miniony.
Pewno kazdy z was słyszał o komercyjnym serialu ''Na Wspólej'' gdzie tytułowa ''Wspólna'' to ulica.
Jak polacy mają mówić poprawną polszczyzną kiedy w mediach bardzo czesto podaje im się jak na tacy... właśnie niepoprawną forme językową?
Nie ma takiego czegoś jak poprawna polszczyzna. Chyba że chodzi Ci o te śmieszne dumania mądrych głów, albo coś tak ultradurnego jak wprowadzenie poprawności językowej w zapisy prawne, które i tak zawsze sprowadzają się do tworzenia sztuczności językowej albo skrajnej językowej ksenofobii (dzięki Bogu jestem Polakiem a nie Francuzem). Język to samoregulujący się żywy twór za którym zawsze mądre głowy i prawo będą 2 kroki do tyłu, więc nie ma co się nimi przejmować. Oczywiście są ludzie którzy się tym przejmują i mają straszne spięcia - ortofaszyści. Ale nimi się jeszcze mniej nalezy przejmowac, bo w przeciwieństwie do prof. Miodka nawet tytułu (który statysytcznie o czymś świadczy) nie mają. Polaszczyzna jest albo komunikatywna albo nie - "Na współnej" jest komunikatywne.
A gdyby ktoś profesora słuchał to by wiedział że mói to co łako. Bo powiedzenie "spoko"/"luz" itp jest poprawne. Tylko pan profesor nakłaniał by nie być monotematycznym i ten sam tekst nie powtarzać w kółko
Ł napisał/a:
Nie ma takiego czegoś jak poprawna polszczyzna.
Troszeczkę przesadziłeś. Kązdy język rządzi się pewnymi zasadami i własnie dlatego nazywamy go językiem. To nie jest tak, że nie ma żadnych zasada. Jednak oczywiście język jest kwestią płynną i bardzo wrażliwą na zmiany otoczenia
Nie ma takiego czegoś jak poprawna polszczyzna. Chyba że chodzi Ci o te śmieszne dumania mądrych głów, albo coś tak ultradurnego jak wprowadzenie poprawności językowej w zapisy prawne, które i tak zawsze sprowadzają się do tworzenia sztuczności językowej albo skrajnej językowej ksenofobii
Gdyby nie było tych madrych głów nie napisałbyś swojego posta, ponieważ nie posiadałbyś podstawowej wiedzy dotyczacej budowania zdań którą przekazano Ci w szkole, ktorej nauczyles sie z literatury etc. Te mądre głowy przekazują Ci wiedze, jak posługiwać się językiem.
Już tak sie przyjeło że obowiązują pewne zasady językowe i jeżeli ktoś ich nie przestrzega mówi się wtedy o niepoprawności .
Ł napisał/a:
Polaszczyzna jest albo komunikatywna albo nie - "Na współnej" jest komunikatywne.
Owszem jest komunikatywne , ale nie jest poprawne.
Komunikatywność a poprawność to dwie odmienne sprawy.
Ja jestem zwolennikiem tego żeby mówić komunikatywnie i zarazem poprawnie,choć niekiedy sama komunikatywność zupełnie wystarcza(szczególnie w sytuacjach mało oficjalnych).
_________________ ''Imagination will often carry us to worlds that never were. But without it we go nowhere''
Gdyby nie było tych madrych głów nie napisałbyś swojego posta, ponieważ nie posiadałbyś podstawowej wiedzy dotyczacej budowania zdań którą przekazano Ci w szkole, ktorej nauczyles sie z literatury etc. Te mądre głowy przekazują Ci wiedze, jak posługiwać się językiem.
Podstawowa wiedza na temat budowania zdań mówionych jest umiejętnoscią jaką człowiek nabywa automatycznie przebywając w danym środowisku, niekoenicznie mądrych głów, tylko zwykłych ludzi. Czytać i pisac zresztą też nauczyłem się w elementarnym stopniu jeszcze przed szkoła podstawową, bo nie jest to nic czego nie mogłby Cię nauczyć każda inna osoba potrafiąca to robić. To co dała mi szkoła to stracone godziny zużyte na nauke gramatyki która poszła oczywiście w niepamięć jeśli chodzi o większośc zasad (które używam domyślnie bez podbudowy teoretycznej).
Jaskier napisał/a:
Już tak sie przyjeło że obowiązują pewne zasady językowe i jeżeli ktoś ich nie przestrzega mówi się wtedy o niepoprawności .
"Nie przyjeło się", tylko było to celem danych ludzi którzy mieli kręćka i ruchawki na temat poprawności językowej z różnych powodów. Ja bym postrzegał to jako kolejny przejaw tego co tocqueville nazywał wszechogarnijącem pędzeniem do równości. Dawniej poprawność była utożsamiona z komunikatywnością - innymi słowy poprawny był każdy język który był funkcjonalny. Niepoprawnie mówił ten kogo się zrozumieć nie dało - i to jest rozwiązanie naturalne i proste. Poprawne.
Jaskier napisał/a:
Owszem jest komunikatywne , ale nie jest poprawne.
Komunikatywność a poprawność to dwie odmienne sprawy.
Ja jestem zwolennikiem tego żeby mówić komunikatywnie i zarazem poprawnie,choć niekiedy sama komunikatywność zupełnie wystarcza(szczególnie w sytuacjach mało oficjalnych).
A ja jestem zwolennikiem nie zwrócania uwagi na totalnie syntetyczny twór jakim jest tak zwana "poprawność" i robieniem swoje - chodzi mi o to, aby język giętki - powiedział wszystko, co pomysli głowa Warto dodać - SWOJA głowa a nie głowa prof. Miodka.
Jaskier napisał/a:
Troszeczkę przesadziłeś. Kązdy język rządzi się pewnymi zasadami i własnie dlatego nazywamy go językiem. To nie jest tak, że nie ma żadnych zasada.
Źle mnie zrozumiałeś - nie chodziło mi o brak zasad tylko o to że nikt nie może sobie rościć prawa do nazywania tego czy innego rozwiązania poprawnym bądź nie. Można mówić że "Na współnej" to rusycyzm, bo to fakt, ale nie zabrniac komuś tak mówić, czy urzadzać napinki że to nie wypada bo to nie poprawne.
"Nie przyjeło się", tylko było to celem danych ludzi którzy mieli kręćka i ruchawki na temat poprawności językowej z różnych powodów. Ja bym postrzegał to jako kolejny przejaw tego co tocqueville nazywał wszechogarnijącem pędzeniem do równości. Dawniej poprawność była utożsamiona z komunikatywnością - innymi słowy poprawny był każdy język który był funkcjonalny. Niepoprawnie mówił ten kogo się zrozumieć nie dało - i to jest rozwiązanie naturalne i proste. Poprawne.
Łaku, piszesz to wszystko z perspektywy człowieka oczytanego, inteligentnego...
Twoja opinia jest jednak nieco egoistyczna, może ty jesteś jak najbardziej w stanie tworzyć , zdania , nawet nowe słowa i oceniać to czy one będą zrozumiałe czy nie.
Dla Ciebie nauka w szkole mogła być zbędna, ponieważ potrafiłeś zdobywać wiedze z innych źródeł , od innych ludzi.
Nie myslisz o tym że na Świecie istnieje bardzo wiele osób, które są bardzo ograniczone umysłowo, a mimo to chciałyby mówić poprawnie czy jak wolisz komunikatywnie. Kiedy one same idąc twoim tokiem rozumowania zaczelyby tworzyc wlasna ''gramatyke'' nie oceniajac przy tym stopnia jej rozumienia przez innych ludzi, zrobiloby sie nam troche balaganu.
Nauka gramatyki jest wlasnie miedzy innymi po to zeby kierowac roznego rodzaju ''obłąkańcami'' którzy nie mieli okazji nauczyc sie wczesniej zupelnie zrozumialego budowania zdan...
Gdyby kazdy myslal tak jak ty , i gdyby nie bylo jednego uniwersalnego jezyka z zasadami, nikt nie moglby sie dogadac w swoim kraju.
Poprawnosc zawiera sie wlasnie we wspomnianych zasadach.
_________________ ''Imagination will often carry us to worlds that never were. But without it we go nowhere''
Ł, oryginalna próba prowokacji, ale raczej nieudana.
Nie muszę mieć pod ręką mądrych głów, żeby wiedzieć, kto mówi i pisze poprawnie.
W tym względzie wystarczy mi moja własna opinia,
wykształcona poprzez porównanie sposobu wypowiedzi różnych osób.
I razi mnie, kiedy osoba uważająca się za mądrą, nie potrafi posługiwać się podstawowym narzędziem komunikacji międzyludzkiej.
Nie ma rady - zanim zaczniesz jeździć autem - musisz się nauczyć. Tak samo trzeba nauczyć się pisać.
A pogląd o zbędności ortografii - czy nawet wszelkich norm językowych - rozpowszechniają głównie ludzie, którzy z normami są na bakier. (Ł - daruj sobie protesty - powiedzmy, ze jesteś prowokatorem - wyjątkiem )
Co do bluzgów- dopuszczam je w dwóch przypadkach:
- w życiu - w stanie silnego wzburzenia, jako radykalne wzmocnienie siły wypowiedzi.
- w literaturze - jako cytat, lub wypowiedź bohatera, który normalnie posługuje się takim językiem ( trudno, żeby żul lub zawodowy żołnierz w powieści posługiwał się mickiewiczowską polszczyzną).
Co do paterotyzmu - nie mieszałbym go do języka.
Posługiwanie się językiem jest pewną umiejętnością ( lub nawet sztuką), jak umiejętność rysowania, lub sztuka kulinarna.
Dostateczną motywacją do używania poprawnego języka jest elementarny szacunek dla słuchacza/czytelnika.
_________________ Χριστoς aνέστη εκ νεκρων, θανάτω θάνατον πατήσας, καi τοiς εν τοϊς μνήμασι ζωήν χαρισάμενος.
Tylko że z ust faceta przekleństwo brzmi całkiem inaczej niż z ust kobiecych, przynajmniej jak dla mnie.
Streotypy....
martva napisał/a:
Bo facetom w ogóle więcej wolno.
kto Ci tak naklamal dziewczynko??
Jaskier napisał/a:
Gdyby nie było tych madrych głów nie napisałbyś swojego posta, ponieważ nie posiadałbyś podstawowej wiedzy dotyczacej budowania zdań którą przekazano Ci w szkole, ktorej nauczyles sie z literatury etc. Te mądre głowy przekazują Ci wiedze, jak posługiwać się językiem.
Już tak sie przyjeło że obowiązują pewne zasady językowe i jeżeli ktoś ich nie przestrzega mówi się wtedy o niepoprawności .
napisalby tak samo zrozumiale jak teraz, po prostu bylby to troche inny jezyk. Zreszta jezyk i tak sie zmienia i ortodoks jezykowy z 1914 roku wysmialby nasz jezyk jako slang.
Jaskier napisał/a:
Twoja opinia jest jednak nieco egoistyczna, może ty jesteś jak najbardziej w stanie tworzyć , zdania , nawet nowe słowa i oceniać to czy one będą zrozumiałe czy nie.
a mlodziez jak swiat dlugi i szeroki nie tworzy swojego jezyka>> Ja tez tworzylem, z tym, ze jakies 15-20 lat temu i jest juz archaiczny. Ale w swoim czasie byl w 100% komunikatywny.
Nie ma takiego czegoś jak poprawna polszczyzna. Chyba że chodzi Ci o te śmieszne dumania mądrych głów
Dzięki wielkie. Przekreślasz pięć lat moich studiów
Ł napisał/a:
albo coś tak ultradurnego jak wprowadzenie poprawności językowej w zapisy prawne, które i tak zawsze sprowadzają się do tworzenia sztuczności językowej albo skrajnej językowej ksenofobii
To faktycznie jest durne.
Ł napisał/a:
Język to samoregulujący się żywy twór za którym zawsze mądre głowy i prawo będą 2 kroki do tyłu, więc nie ma co się nimi przejmować.
Z pierwszym twierdzeniem się zgodzę, bo to jest po prostu prawda. Ale kontrola języka, regulowanie kodyfikacyjne jest koniecznością. Po to by wiedzieć, czym akurat poprawna polszczyzna jest a czym nie jest. Zgodzisz się, że istnieje coś takiego jak polszczyzna pisana i polszczyzna mówiona albo lepiej "potoczna"? Język mówiony/potoczny rządzi się trochę innymi prawami niż pisany. Jestem za ortofaszyzmem w języku pisanym. Za przestrzeganiem reguł gramatycznych. W wypadku języka mówionego nie stronię od neologizmów i ekspresjonizmów, niemniej staram się mówić poprawnie.
Ł napisał/a:
Podstawowa wiedza na temat budowania zdań mówionych jest umiejętnoscią jaką człowiek nabywa automatycznie przebywając w danym środowisku, niekoenicznie mądrych głów, tylko zwykłych ludzi. Czytać i pisac zresztą też nauczyłem się w elementarnym stopniu jeszcze przed szkoła podstawową, bo nie jest to nic czego nie mogłby Cię nauczyć każda inna osoba potrafiąca to robić. To co dała mi szkoła to stracone godziny zużyte na nauke gramatyki która poszła oczywiście w niepamięć jeśli chodzi o większośc zasad (które używam domyślnie bez podbudowy teoretycznej).
I sadzisz byki Tak na poważnie. Tradycja kodyfikowania gramatyki sięga czasów antycznych (w naszym kręgu kulturowym oczywiście). Dzięki temu język sprawniej ewoluował, przez co Tobie jest łatwiej "domyślnie" budować zdania.
Ł napisał/a:
"Nie przyjeło się", tylko było to celem danych ludzi którzy mieli kręćka i ruchawki na temat poprawności językowej z różnych powodów. Ja bym postrzegał to jako kolejny przejaw tego co tocqueville nazywał wszechogarnijącem pędzeniem do równości. Dawniej poprawność była utożsamiona z komunikatywnością - innymi słowy poprawny był każdy język który był funkcjonalny. Niepoprawnie mówił ten kogo się zrozumieć nie dało - i to jest rozwiązanie naturalne i proste. Poprawne.
Ale zgodzisz się, że poprawniej zazwyczaj znaczy komunikatywniej? Gramatycznie napisane posty/opowiadania czyta się łatwiej.
Ł napisał/a:
A ja jestem zwolennikiem nie zwrócania uwagi na totalnie syntetyczny twór jakim jest tak zwana "poprawność" i robieniem swoje - chodzi mi o to, aby język giętki - powiedział wszystko, co pomysli głowa Warto dodać - SWOJA głowa a nie głowa prof. Miodka.
No tośmy bratku w dwóch różnych obozach Się uczepiłeś tego Miodka. Jest jeszcze Bralczyk, Markowski i kilku innych
Ł napisał/a:
Źle mnie zrozumiałeś - nie chodziło mi o brak zasad tylko o to że nikt nie może sobie rościć prawa do nazywania tego czy innego rozwiązania poprawnym bądź nie.
Oczywiście, że może. Jak koleś przez trzydzieści lat bada gramatykę opisową/ historyczną to ma pełne prawo znaleźć się w organie, który decyduje o poprawności językowej. To tak, jakbyś inżynierowi od silników, z trzydziestoletnim stażem odmówił wiedzy i prawa do decydowania o tym, jak ma wyglądać silnik by poprawnie działał. Uważam, że powinna istnieć instytucja, która "pilnuje" języka i dba o poprawność formy. Inaczej język potoczny zalałby nas doszczętnie. Nie jestem wrogiem języka potocznego, jestem tylko zwolennikiem jego regulowania.
Geoffrey napisał/a:
I razi mnie, kiedy osoba uważająca się za mądrą, nie potrafi posługiwać się podstawowym narzędziem komunikacji międzyludzkiej.
a mlodziez jak swiat dlugi i szeroki nie tworzy swojego jezyka>> Ja tez tworzylem, z tym, ze jakies 15-20 lat temu i jest juz archaiczny. Ale w swoim czasie byl w 100% komunikatywny.
Właśnie jedna z wad języka tworzonego przez młodzież jest jego stosunkowo słaba trwałość.
Przez pewien okres może być modny, jednak predzej czy pozniej zaczyna wygasać.
W przeciwienstwie do podstawowego języka z zasadami , na ktorym i tak opiera się wiekszosc potocznych czy mlodzieżowych slow.
Dlatego warto nie stronić od poznawania poprawnej polszczyzny.
Spellsinger napisał/a:
Geoffrey napisał/a:
I razi mnie, kiedy osoba uważająca się za mądrą, nie potrafi posługiwać się podstawowym narzędziem komunikacji międzyludzkiej.
I jeszcze wypowiada się w telewizji
Dokładnie.
_________________ ''Imagination will often carry us to worlds that never were. But without it we go nowhere''
stnieje w języku polskim przysłówek "dokładnie" i stosowanie go nie jest błędem językowym.
To kwestia stylu wypowiedzi - nie jej poprawności.
"Zgadzam się, dokładnie tak jak powiedziałeś" tu się zgodzę, użyte w tym samym kontekście. Ale samo "dokładnie" w tym samym przykładzie już nie. Nie jest błędem używanie przysłówka dokładnie. Błędem jest jego niewłaściwe używanie. Moja uwaga to jeszcze nie jest hiperpoprawność, która też jest uważana za błąd gdy tylko komplikuje komunikatywność. Co nie znaczy, że Łaku ma rację. Znaczy tylko, że należy schludnie używać języka, jednak bez przesady (piszemy "ą", "ę" lecz nie zawsze wymawiamy, wymawianie byłoby hiperpoprawnością, jak w wyrazie "zęby")
Mam oczy i uszy, chłopczyku. Facetom w naszym społeczeństwie więcej wypada i więcej uchodzi. Kobiety muszą być miłe, grzeczne, wyrażać się ładnie i podkreślać piękno swoich łydek.
_________________ Potem poszłyśmy do robaków, które wiły się i kłębiły w suchej czerwonej glebie. Przewracały błoto i uśmiechały się w swój robaczy sposób, białe, tłuste i bezokie.
-Myślimy, ze słuszne jest i właściwe dla dziewczyny, by umarła. Dziewczyny muszą umierać, jeśli robaki mają jeść, jest w najwyższym stopniu słuszne, aby robaki jadły.
Kobiety muszą być miłe, grzeczne, wyrażać się ładnie i podkreślać piękno swoich łydek.
nie muszą. Jak jakaś baba jest przeciwko - nikt jej nie zabroni. A to, że nie będzie popularna etc - cóż, jej wybór. To, że ja noszę glany równa się problemom przy przechodzeniu przez bramkę w PE. Ale to nie oznacza, że kolesie w glanach są dyskryminowani czy gorzej traktowani. Po prostu takie są konsekwencje określonych wolnych wyborów :D
Facetom w naszym społeczeństwie więcej wypada i więcej uchodzi
Zgadzam się, ale z pewnym zastrzeżeniem. Ostatnimi czasy panuje tendencja do zacierania się różnicy płci, gdy chodzi o to, co komu wypada, a co nie.
martva napisał/a:
Kobiety muszą być miłe, grzeczne, wyrażać się ładnie i podkreślać piękno swoich łydek.
Fajnie by było gdyby były zawsze miłe, nie zawsze grzeczne, i zawsze na "tak". Dziewczyna dopóki nie nadużywa, niech sobie klnie. Od "kilku lat" mamy w końcu równouprawnienie. A co do łydek. I bez obcasa, kobieca łydka jest miła męskiemu oku, aczkolwiek w obcasie jest jeszcze milsza (chyba, że mówisz o goleniu nóg)
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum